Można uznać, że nadal pozostajemy w fazie odreagowania po spadku w poprzedni piątek po ogłoszeniu wyników referendum w Wielkiej Brytanii. Wygląda na to, że odbicie to jeszcze się nie zakończyło i ceny mają szansę jeszcze się podnieść. Niemniej wciąż mowa jest tylko o odbiciu. Spadek nie został zanegowany, bo oprócz Brexitu mamy swoje problemy, a dopiero negacja byłaby wskazówką, że na rynku jest już lepiej.

Piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy wprowadziły ponownie pewne zamieszanie, choć już mniejsze niż poprzednio. Przypomnijmy, przed miesiącem opublikowano dane o zmianie liczby etatów w maju, które okazały się zdecydowanie słabsze od oczekiwań. Rynek się zaniepokoił o stan gospodarki, co przełożyło się na obniżenie oczekiwań co do terminu kolejnej podwyżki stóp procentowych w USA. Szybko jednak pojawiły się opinie, że ten odczyt za maj jest jednorazowym wypadkiem, konsekwencją zmian pogodowych i braku z nimi synchronizacji współczynników sezonowości. Dane za czerwiec miały być lepsze. Już na poziomie oczekiwań wynikało, że niewielu spodziewa się powtórki z maja. Okazało się, że dane tym razem były znacznie lepsze od prognoz. Średnia miesięcznego wzrostu liczby etatów jest przyzwoita, co prowadzi do wniosku, że warto rozważyć, że przypadkiem wkrótce nie zobaczymy kolejnej podwyżki kosztu pieniądza. Jeśli i kolejne dane będą dobre, to realny stanie się znowu termin wrześniowy.