Ceny nie tylko nie kontynuowały wzrostu, ale nawet lekko się cofnęły. Takie niewielkie cofnięcia miały miejsce już wcześniej i nic z tego nie wynikało. Tym razem może być podobnie, ale jak będzie inaczej, to też się nic nie stanie. Mamy wciąż do czynienia z trendem wzrostowym i dopiero przełamanie kluczowego poziomu wsparcia zmienić może nasze oczekiwanie co do dalszych zmian na rynku największych polskich spółek. W przypadku kontraktów tym kluczowym poziomem jest okolica 1780 pkt., a więc ponad 100 pkt. poniżej aktualnych wycen. Nawet jeśli obecnie kreślona korekta się pogłębi, to musiałoby się sporo wydarzyć, by wsparcie miało być atakowane, a tym bardziej skutecznie przełamane.

Pogłębienie korekty jest całkiem możliwe. Po pierwsze, po przełamaniu oporu na 1860 pkt. teraz miałoby z marszu dojść do ataku na 2000 pkt., co może być trudne. Po drugie, rynek skoczył o ponad 200 pkt. bez większej korekty, a biorąc pod uwagę zmienność, taka sytuacja nie zdarzała się często. Zatem ruch wtórny powinien być przez graczy kalkulowany. Swoje dokłada bliskość oporów na innych rynkach. Niemal nabożne oczekiwanie na 20000 pkt. na średniej przemysłowej Dow Jones, czy 11500 pkt. na niemieckim DAXie wygląda nawet zabawnie. Zdecydowanie bardziej interesujące jest krystalizowanie się formacji klina na indeksie z Frankfurtu, ale i tu przyda się rozwaga i cierpliwość. Do wybicia jeszcze nie doszło, a klin w czasie trendu to zdradliwa bestia.