Czwartkowa sesja przyniosła mocną zniżkę WIG20. Na razie jednak trudno wskazać, czy wiążą się z tym poważniejsze konsekwencje - odpowiedź może przynieść sesja piątkowa.
W środę na warszawskim rynku powiało optymizmem. Cieszył zarówno mocny wzrost WIG20 jak i większy kapitał, który zaangażował się w handel. Dodatkowo po udanej sesji we wtorek obraz rynku stał się bardzo pozytywny. Inwestorzy mogli mieć uzasadnione nadzieje, że blue chips złapały oddech i nadszedł czas odrabiania strat z trwającej od końca stycznia korekty spadkowej. Sesja czwartkowa była jednak jak kubeł zimnej wody. Spadając o ponad 2 proc., do 2274 pkt WIG20 strawił niemal cały dorobek z poprzedniego dnia. Czarna świeca, która wyrysowała się na wykresie, zakryła niemal całą białą ze środy. W piątek możemy spodziewać się zatem testowania poziomu 2250 pkt. W wersji optymistycznej, w razie obrony tego pułapu, inwestorzy mogą liczyć na powstanie formacji podwójnego dna. Jest to oczywiście sygnał zmiany trendu. Ale w przypadku kapitulacji strony popytowej kolejnego wsparcia można szukać kolejne 50 pkt niżej. Na pocieszenie można jednak wspomnieć, że jeszcze gorzej od głównego warszawskiego indeksu wypadły francuski CAC40 czy niemiecki DAX.
Podobnie słabo jak blue chips wypadły w czwartek średnie spółki. Na koniec handlu jedynie cztery spółki świeciły na zielono. Największym ciężarem okazała się zeszłoroczna gwiazda mWIG40, czyli Benefit Systems. Na wykresie mWIG40 sytuacja jest jeszcze ciekawsza. Indeks dotarł w okolice minimum z przełomu lutego i marca. Jednocześnie jest to najniższy poziom od lutego zeszłego roku. Ewentualne przełamanie tego wsparcia oznaczało by wybicie z trwającego od 12 miesięcy trendu bocznego "średniaków".
Na koniec warto zerknąć na sWIG80, który w czwartek spadł najmniej spośród całej trójki. Na wykresie "maluchów" po czwartkowej sesji powstała jednak formacja objęcia bessy choć pamiętajmy, że każda formacja świecowa wymaga jeszcze potwierdzenia.