Koronaobligacje to tylko kwestia czasu. Francuzi już to wiedzą

To przełomowy moment dla Unii Europejskiej. Dotychczasowe instrumenty i instytucje nie wystarczą do udźwignięcia olbrzymich kosztów fazy rekonstrukcji, która rozpocznie się najwcześniej latem tego roku.

Publikacja: 14.04.2020 16:34

Christopher Dembik jest dyrektorem Działu Analiz Makroekonomicznych w Saxo Banku oraz CASE fellow Ce

Christopher Dembik jest dyrektorem Działu Analiz Makroekonomicznych w Saxo Banku oraz CASE fellow Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych

Foto: Archiwum

Minister finansów Francji Bruno Le Maire jest wykształconym politykiem i znawcą literatury francuskiej. Do jego ulubionych autorów należy Marcel Proust i jego arcydzieło W poszukiwaniu straconego czasu. Le Maire jest ponadto utalentowanym pisarzem; w trakcie swojej kariery opublikował jedenaście książek. W wydanej w ubiegłym roku pozycji Le nouvel empire: L'Europe du vingt et unieme siecle („Nowe imperium: Europa XXI wieku") wzywa do odrodzenia Europy poprzez wzrost europejskiej suwerenności, aby stawić czoła dominacji Stanów Zjednoczonych i Chin. Tego właśnie człowieka wybrał prezydent Emmanuel Macron do obrony swojego ambitnego europejskiego projektu i do przekonania europejskich partnerów Francji o konieczności emisji koronaobligacji. Dotychczas nie udało mu się zawrzeć partnerstwa z Niemcami, jednak wie on, że koronaobligacje są nieuniknione. To jedynie kwestia czasu.

Mutualizacja długu stanowiła podstawę europejskiej strategii Francji od czasu światowego kryzysu finansowego. Dla prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego miało to być zwieńczenie procesu integracji europejskiej. Prezydent François Hollande ochoczo przyklasnął tej idei w okresie kryzysu długu w Europie w 2012 r., który doprowadził do znacznego wzrostu napięć pomiędzy Francją a Niemcami. Zwycięstwo Emmanuela Macrona w 2017 r. ożywiło nadzieje na wspólne pożyczki w strefie euro.

Niemcy, ale także Wielka Brytania, uważają, że dla Francji poparcie dla euroobligacji stanowi wymówkę do odkładania na bliżej nieokreśloną przyszłość niezbędnych reform strukturalnych mających na celu obniżenie długu publicznego i uelastycznienie gospodarki. W istocie nic nie mogłoby być dalsze od prawdy.

Od 2015 r. Francja przeprowadza konieczne reformy. Według najnowszego raportu OECD dotyczącego wskaźnika reagowania na reformy (Reform Responsiveness Indicator), w ostatnich latach Francja jako jedyny z wiodących krajów w Europie realnie wdrożyła zalecenia OECD w zakresie reform pobudzających wzrost gospodarczy. I zaczyna to już przynosić rezultaty. Przed wybuchem pandemii rynek pracy wykazywał oznaki imponującej poprawy: bezrobocie spadło do najniższego poziomu od 10 lat, a od 2017 r. utworzono ponad 500 000 miejsc pracy. Francja odnotowała nawet ożywienie w przemyśle, co jeszcze kilka lat temu było niewyobrażalne: od 2018 r. w sektorze tym utworzono 24 000 miejsc pracy.

Francja jest ponadto w znacznie lepszej pozycji pod względem fiskalnym niż większość pozostałych krajów europejskich. Według standardów europejskich francuska polityka fiskalna postrzegana jest zwykle jako nadmiernie luźna, jest to jednak zbyt uproszczona i zniekształcona wizja rzeczywistości. Od 2016 r. relacja długu do PKB jest stabilna, a Francja dysponuje większym polem manewru pod względem fiskalnym niż Wielka Brytania, która ma za sobą całe lata reżimu oszczędnościowego. Wydatki odsetkowe rządu Francji netto wynoszą 1,4% PKB w porównaniu z 2,2% PKB w Zjednoczonym Królestwie. Ponadto Francja może zaciągać pożyczki na całej długości krzywej dochodowości, na okres do trzydziestu lat, przy oprocentowaniu niższym niż w przypadku Wielkiej Brytanii.

Za długą walką Francji o wspólną emisję długu stoi zatem coś więcej. Jak idealnie podsumował Bruno Le Maire w wywiadzie dla mediów regionalnych pod koniec marca, celem jest europejska solidarność. Francja uznaje za swój szczególny obowiązek promowanie zacieśniania integracji i solidarności europejskiej. W czasach rewolucji francuskiej „solidarność" po raz pierwszy w historii stała się hasłem politycznym. Europejska solidarność stała się faktem po zawarciu Świętego Przymierza w 1815 r. To solidarność była jednym z haseł francuskich protestów z maja 1968 r. i strajku w Polsce w 1980 r. Solidarność znajduje się w centrum europejskiego dyskursu politycznego i termin ten pojawia się w dwóch pierwszych artykułach traktatu lizbońskiego.

Kryzys to unikalna okazja do udowodnienia, że europejska solidarność oznacza coś więcej, niż tylko puste hasło. To przełomowy moment dla Unii Europejskiej. Dotychczasowe instrumenty i instytucje nie wystarczą do udźwignięcia olbrzymich kosztów fazy rekonstrukcji, która rozpocznie się najwcześniej latem tego roku. Ani Włochy, ani Hiszpania nie są w stanie pozyskać niezbędnych środków do odbudowy swoich krajów, biorąc pod uwagę choćby sam nowy poziom długu publicznego. Nie ma żadnych wątpliwości, że nastąpi powrót do koronaobligacji. Jakaś forma mutualizacji długu będzie nieunikniona. Niemcy powinny połączyć siły z Francją dla wspólnego dobra. Jeżeli Unia Europejska nie wykaże koniecznej solidarności, państwa południowoeuropejskie nie zapomną, że je opuściliśmy w potrzebie, co doprowadzi do ostatecznej utraty zaufania w sens i wiarygodność projektu europejskiego. Przywódcy unijni nie powinni zatem być zaskoczeni, że inne kraje, takie jak Chiny czy Rosja, wkroczą, aby wypełnić polityczną próżnię.

Komentarze
Słabsze obligacje
Komentarze
Stały kupon znów w odwrocie
Komentarze
Robert Nogacki: Dedolaryzacja - próby podważenia dominującej pozycji amerykańskiej waluty
Komentarze
Paweł Spławski: Jak zapobiegać praniu pieniędzy
Komentarze
Robert Morawski: Dla kogo kwoty wolne?
Komentarze
Altcoinom brakuje euforii