Podczas gdy na polskiej giełdzie pierwsza połowa roku była właściwie „bezproduktywna” (wartość indeksu WIG niemal się nie zmieniła), to na światowych rynkach znaleźć można było akcje zarówno mocno zyskujące w tym czasie na wartości, jak i poddające się bessie. Na wykresach przedstawiliśmy notowania przykładowych firm, w których walory można inwestować za pośrednictwem kontraktów DMA.
Widać, że zarabiać można było nie tylko na długich pozycjach (np. w akcjach niemieckich koncernów motoryzacyjnych). Jeszcze więcej możliwości wiązało się ze spadkami kursów. Zarobek przynieść mogły krótkie pozycje nie tylko np. w dotkniętych skutkami kryzysu fiskalnego i gospodarczego akcjach hiszpańskich spółek (np. budowlanego potentata Ferrovial).
Mimo wyraźnych oznak ożywienia gospodarczego w gospodarkach rozwiniętych w dół szły kursy takich potentatów jak niemieckie koncerny energetyczne (np. RWE) czy też amerykański Microsoft. Przykłady te świadczą, że dzięki kontraktom DMA teoretycznie możliwe jest stworzenie portfela, który nie musi być uzależniony od hossy lub bessy (lub zastoju) na warszawskim parkiecie.