Dużą popularnością wciąż cieszą się fundusze akcji małych i średnich spółek, skoncentrowane na polskim rynku. Chociaż w czasie hossy pozwalają najwięcej zarobić, to są również najbardziej ryzykowne. Ich średni wynik za ostatnie 12 miesięcy jest imponujący i wynosi aż 35 proc. Jednak w czasie bessy sytuacja diametralnie się zmienia i te fundusze zazwyczaj są liderami spadków. Dlatego eksperci apelują, aby portfel inwestycyjny dobrze zróżnicować.
Budowa portfela
– Na fundusze należy patrzeć z perspektywy wszystkich aktywów inwestora. Nie jest wskazane ograniczanie się do jednego rynku, jednej branży czy jednej klasy aktywów. W mojej ocenie dywersyfikacja jest najlepszym sposobem ograniczania ryzyka – mówi Błażej Bogdziewicz, wiceprezes Caspar TFI.
Większość analityków uważa, że w portfelu nadal warto przeważać akcje, a obecną korektę można jeszcze wykorzystać do ich akumulowania. Ich zdaniem w najbliższych miesiącach perspektywy dla akcji powinny być korzystne, bo polska gospodarka przyspiesza.
– Do najbardziej ryzykownych należą te fundusze, które koncentrują się na jednym sektorze czy kraju, dlatego początkujący inwestor powinien większość środków przeznaczyć na zakup jednostek funduszy szerokiego rynku, zdywersyfikowanych co do krajów czy branż gospodarki – twierdzi Marcin Malinowski, doradca inwestycyjny z Friedrich Wilhelm Raiffeisen. Jego zdaniem mniejszą część portfela mogą stanowić fundusze sektorowe czy krajowe, co do których inwestor – na bazie własnej, pogłębionej wiedzy – ma przekonanie, że będą zachowywać się lepiej od globalnych indeksów.
Marcin Malinowski uważa, że inwestorzy powinni unikać inwestycji, które wiążą się z ryzykiem płynności. A takie ryzyko jest charakterystyczne dla funduszy małych spółek. – Szczególnie silnie ujawnia się ono w okresach giełdowych spadków – podkreśla.