Wpłata do funduszu, zarobek w Rosji i Turcji

W ubiegłym roku indeksy giełdowe w Turcji i Rosji mocno spadały. W tym roku należały do najszybciej rosnących. Inwestorzy zagraniczni powoli wracają na te rynki, licząc na niezłe zyski

Aktualizacja: 12.02.2017 10:30 Publikacja: 16.03.2012 12:00

Wpłata do funduszu, zarobek w Rosji i Turcji

Foto: GG Parkiet

Analitycy uważają, że inwestycje w akcje notowane na europejskich rynkach wschodzących powinny być zyskowne. W dłuższym terminie bardziej perspektywiczny jest rynek turecki, w krótszym – szybciej mogą rosnąć kursy mocno przecenionych akcji rosyjskich. Jednak nie można zapominać, że takie inwestowanie jest bardziej ryzykowne niż na warszawskiej giełdzie.

Rosja na krótką, a Turcja na długą perspektywę

– Turcja szybko się rozwija. W ubiegłym roku jej gospodarka wzrosła o około 10 proc., w tym roku szacunki mówią, że będzie to ok. 2,5 proc. – mówi Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI.

Kraj ten jest uzależniony od sytuacji na rynku ropy naftowej. Wysoka cena tego surowca negatywnie przekłada się na wzrost gospodarczy.

– W tym roku wskazany jest selektywny dobór tureckich akcji do portfela. Dobrze postrzegane są spółki handlowe oraz z sektora FMCG (towary codziennego użytku) – twierdzi Grzegorz Zatryb.

W długim terminie gospodarce tureckiej powinna sprzyjać m.in.: rosnąca konsumpcja wewnętrzna stymulowana kredytami, duży odsetek młodych ludzi w społeczeństwie, a także rozwój nowoczesnych technologii.

Jednak obecnie to Rosja wydaje się lepszym celem inwestycyjnym, choć za kilka – kilkanaście lat jej pozycja może być znacznie słabsza.

Eksperci zwracają uwagę, że zagraniczne fundusze inwestycyjne rynków wschodzących znów zaczynają robić zakupy w Turcji i Rosji, co może dodatkowo napędzać wzrost na giełdach w Stambule i Moskwie.

– Obserwujemy przy tym ciekawą tendencję. W funduszach inwestujących głównie w naszej części Europy, Rosja w ostatnim czasie zaczyna być najważniejszym rynkiem, zastępując na pierwszym miejscu Turcję – zwraca uwagę Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycyjny w Investors TFI. To dodatkowy powód, dla którego fundusze akcji rosyjskich mogą w najbliższych miesiącach wypadać lepiej niż tureckie.

– Akcje rosyjskie stanowią przy tym ciekawą alternatywę dla spółek z indeksu WIG20. Są bardzo płynne i dają większą ekspozycję na rynek surowców – dodaje Adam Drozdowski, dyrektor zarządzający w AXA TFI.

Grzegorz Zatryb podkreśla jednak, że surowcowa siła rynku rosyjskiego z czasem będzie traciła na znaczeniu. – Rosja żyje głównie z eksportu surowców energetycznych. A na świecie widoczne jest dążenie krajów rozwiniętych do samowystarczalności energetycznej. Przykładem są Stany Zjednoczone, które chcą korzystać z własnego gazu łupkowego. Wprowadzane są również coraz bardziej energooszczędne technologie – wyjaśnia. Jego zdaniem gospodarki, które czerpią swoją siłę głównie z eksportu energii, z czasem będą traciły na znaczeniu.

Jest w czym wybierać

Na rynku tureckim czy rosyjskim najlepiej lokować pieniądze poprzez fundusze inwestycyjne. Ich wybór jest już całkiem spory.

Niektóre z nich koncentrują się na jednym z tych krajów, np. ING Rosja, Investor Rosja, Investor Turcja, Quercus Turcja i Bałkany, Quercus Rosja. Ale są też takie, które inwestują na giełdach krajów tzw. Nowej Europy, czyli przede wszystkim w Turcji, Rosji i w Polsce. Uzależniają one wielkość zaangażowania w akcje z danego kraju od sytuacji rynkowej. Do tego typu funduszy należy m.in.: Arka BZ WBK Akcji Środkowej i Wschodniej Europy, Aviva Investors Akcji Europy Wschodzącej, Credit Agricole Akcji Nowej Europy, Pioneer Akcji Europy Wschodniej, PZU Akcji Nowa Europa, Skarbiec Akcji Nowej Europy, UniAkcje Nowa Europa.

Rynki wschodzące w krótkim terminie mogą przynosić dużo niższe stopy zwrotu niż rynki rozwinięte. Tak było w ubiegłym roku. Fundusze akcji amerykańskich zarobiły 3,5 proc., a fundusze europejskich rynków wschodzących straciły aż 24,6 proc.; przyczyniło się do tego osłabienie lokalnych walut.

Jednak w dłuższej perspektywie rynki rozwijające się będą dla inwestorów korzystniejszą propozycją niż rynki dojrzałe. Dlatego warto tam zainwestować, z tym że ze względu na ryzyko powinna to być nieduża część oszczędności.

Trzeba również pamiętać, że do rynków rozwijających się zaliczamy Polskę. A nasza giełda jest dla polskiego inwestora bezpieczniejsza niż giełdy zagraniczne choćby dlatego, że unika się ryzyka walutowego.

Opinie

Rosja i Turcja dobrze postrzegane - Jacek Grel, zarządzający funduszami Arka w BZ WBK TFI

Dzięki zasileniu europejskich banków tanim pieniądzem zredukowano ryzyko katastrofy w Europie. Dlatego inwestorzy zagraniczni coraz chętniej sięgają po akcje z europejskich rynków rozwijających się, które mają większy potencjał wzrostu niż rynki dojrzałe. Szczególnie dobrze postrzegamy Turcję i Rosję. Rynki te powinny w tym roku zachowywać się lepiej niż rynek polski, który będzie pod presją podaży akcji (np. PZU, PKO BP) ze strony Skarbu Państwa. Rosyjska gospodarka dużo korzysta przede wszystkim na wysokiej cenie ropy. Po wygranej Władimira Putina w wyborach prezydenckich znikła niepewność polityczna. A w wyniku kampanii wyborczej poprawiła się sytuacja konsumentów. Zwiększyły się ich dochody, m.in. wzrosły emerytury i wynagrodzenia w sektorze publicznym. Wszystko to sprawia, że atrakcyjność inwestycyjna Rosji wzrosła i w ostatnich tygodniach wyraźnie widać napływ kapitału na ten rynek. Natomiast Turcja ma dobre perspektywy mimo przejściowych problemów, takich jak: wysoki deficyt w obrotach bieżących (import jest dużo większy niż eksport) oraz inflacja. W tym roku tendencje w obu tych sferach ekonomii powinny być już pozytywne. Zakładamy, że dzięki poprawie płynności na europejskich rynkach finansowych Turcja łatwo pozyska zewnętrzne finansowanie, co pozwoli na dalszy wzrost gospodarki. Na pewno pomoże jej spadek cen ropy i poprawa sytuacji polityczno-gospodarczej w Unii Europejskiej, która jest ważnym rynkiem eksportowym.

Inwestycje na minimum trzy–cztery lata - Marek Buczak, zarządzający funduszami w Quercus TFI

Indeksy na giełdzie rosyjskiej wzrosły od początku roku o 21 proc., a na tureckiej o 16 proc. Z pewnością wysokie stopy zwrotu z inwestycji na tych rynkach zachęcają do wycofywania kapitału wraz z osiągniętymi już zyskami. Jednak wyceny notowanych tam spółek nadal są niskie. Powoduje to, że gdy indeksy spadają, pojawia się popyt, który skraca i spłaszcza korektę. Na rynkach krajów tzw. Nowej Europy wciąż może się utrzymywać wysoka zmienność notowań, ale długoterminowe perspektywy są dobre. Jeśli inwestor akceptuje ryzyko, warto, żeby już teraz rozpoczął budowę portfela. Jednak musi mieć świadomość, że giełdy nie mogą rosnąć w nieskończoność. Dlatego, aby zminimalizować ryzyko zakupu akcji na lokalnym szczycie notowań, najlepiej rozłożyć inwestycje w czasie. Zasadniczo przyjmuje się, że inwestycje na rynkach rozwijających się powinny trwać minimum trzy – cztery lata. W krajach Europy Zachodniej osoby, które lokują poprzez fundusze operujące na rynkach tzw. Nowej Europy, z góry zakładają, że nie będą podejmować pieniędzy np. przez dekadę. Ci, którzy konsekwentnie trzymali się takich założeń, dobrze na tym wyszli.

Inwestycje
Michał Krajczewski BM BNP Paribas: Jest potencjał do zwyżek na GPW, ale nie w takim szybkim tempie
Inwestycje
Nadzieje na przebudzenie Europy nie będą płonne?
Inwestycje
Sobiesław Kozłowski, Noble Securities: Silny złoty wspiera WIG20. Czy będzie nowy rekord?
Inwestycje
Piotr Kaźmierkiewicz, BM Pekao: Na GPW wciąż jest przestrzeń do wzrostów
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Korekta złota mimo niepewności
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Teraz bardziej GPW niż Wall Street