W Polsce aż 82 proc. inwestorów korzystających z platform foreksowych poniosło w 2011 roku straty – wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. Natomiast na rynkach rozwiniętych odsetek osób, które straciły pieniądze, inwestując w waluty, jest znacznie mniejszy, np. w Stanach Zjednoczonych wynosi on 66 proc. (dane CFTC za IV kwartał 2011 r.).
Eksperci uważają, że przyczyną tego, że polscy gracze osiągają słabsze rezultaty od swoich amerykańskich kolegów jest brak wiedzy i doświadczenia na rynku walutowym. Pierwsi brokerzy, którzy umożliwili drobnym graczom grę na foreksie (TMS Brokers oraz X-Trade Brokers) pojawili się w Polsce dopiero w 2003 roku.
Forex to rynek walutowy pozagiełdowy tzw. OTC (over the counter). To oznacza, że nie ma jednego, centralnego miejsca, gdzie handluje się walutami, jak np. w przypadku akcji (np. giełda w Londynie, warszawski parkiet). Zdaniem ekspertów ten rynek można porównać do sieci internetowej, czynnej 24 godziny na dobę (od godziny 23 w niedzielę do godziny 23 w piątek). Charakterystyczna cecha tego rynku jest taka, że inwestuje się na nim przy wykorzystaniu wysokiej dźwigni finansowej (najczęściej 1 do 100), co oznacza, że można obracać środkami kilkadziesiąt razy większymi niż te zgromadzone na rachunku.
Market Maker czy ECN
Najbardziej popularnym modelem rynku, w którym działają polscy brokerzy foreksowi, jest Market Maker (MM). W tym modelu to broker dostarcza swoim klientom ceny walut. Jednak pojawiają się brokerzy funkcjonujący już w modelu ECN (Electronic Communication Network), który charakteryzuje się przejrzystością ustalania cen (np. m.in. DM BZW BK, BM Alior Banku), ponieważ broker nie jest tu stroną transakcji. Z reguły w tym modelu występują niższe spready (różnica między ceną kupna a ceną sprzedaży), a więc często koszty transakcji są korzystniejsze niż w przypadku Market Makerów. Równocześnie klienci brokerów działających w systemie MM poprzez platformy transakcyjne mają zazwyczaj dostęp do szerszej palety aktywów. Mogą inwestować nie tylko w waluty, ale również w akcje, indeksy giełdowe czy w surowce (poprzez tzw. kontrakty na różnice kursowe, czyli CFD ang. contracts for difference).
Jakie koszty
– Należy ostrożnie podchodzić do oferty brokerów, którzy nie podlegają polskiemu nadzorowi, a ich spółki są zarejestrowane np. w rajach podatkowych. W przypadku pojawienia się kłopotów z takim brokerem dochodzenie swoich praw może być trudne, choćby ze względu na nieznajomość przepisów prawa, zgodnie z którym działa taki broker – wyjaśnia Artur Koziorowski, szef projektu rynku forex z DM BZ WBK. Dlatego analitycy radzą wybierać znanych brokerów z ugruntowaną już pozycją na rynku.