Patrząc na zachowanie złotego w środowy poranek można powiedzieć, że złoty poczuł już klimat majówki. W pierwszej części dnia nasza waluta notowała bowiem symboliczne zmiany. Tym samym za dolara płacono 3,74 zł, za euro 4,26 zł, a za franka 4,54 zł. W każdym z tych przypadków są to poziomy zbliżone do tych, które obserwowaliśmy wczoraj wieczorem.
Złoty czeka na dane o inflacji
Środa będzie stała pod znakiem odczytów dotyczących inflacji. Jeśli ma się coś ciekawego wydarzyć na rynku walutowym, to wydaje się, że właśnie za sprawą tych odczytów. - Dziś poznamy wstępny odczyt krajowej inflacji CPI za kwiecień. Spodziewamy się jej spadku do 4,2 proc. r/r, do czego według nas przyczyniły się wyraźne spowolnienie rocznej dynamiki cen żywności (wygasa niska baza związana ze stawką VAT 0 proc.) oraz hamowanie inflacji bazowej, która naszym zdaniem wróci do górnego przedziału odchyleń od celu NBP. To kluczowy odczyt, który może przesądzić o skali majowej obniżki stóp - wskazują ekonomiści PKO BP.
W drugiej części dnia poznamy z kolei dane o inflacji z USA. - Ze Stanów Zjednoczonych napłyną dziś dane inflacyjne za marzec, istotne dla kierunku polityki Fed. Oczekiwane są: spadek deflatora PCE, preferowanej przez Fed miary inflacji, do 2,2 proc. r/r z 2,6 proc. r/r, a także niższa niż w lutym inflacja bazowa. Głównym czynnikiem dezinflacyjnym były najpewniej ceny paliw. Choć bieżąca inflacja zmierza w stronę celu, Fed skupia się aktualnie na jej średnioterminowych perspektywach, które pogorszyły się przez sukcesywnie podwyższane cła – podkreślają ekonomiści PKO BP.