Prawa statystyki rządzą rynkiem akcji

Znajomość pojęć statystyki matematycznej jest niezbędna do zrozumienia sposobu działania rynku akcji. Bazując na tej wiedzy, możemy na przykład w racjonalny sposób ustalić docelowy udział akcji w portfelu w zależności od naszej indywidualnej awersji do ryzyka

Aktualizacja: 16.02.2017 02:43 Publikacja: 10.01.2013 05:00

Prawa statystyki rządzą rynkiem akcji

Foto: Bloomberg

Miesiąc temu na łamach „Profesjonalnego inwestora" opisywaliśmy promowaną przez część naukowców tzw. teorię błądzenia losowego (ang. random walk), według której zmiany kursów akcji są dziełem przypadku, a przez to są zupełnie nieprzewidywalne. Bez względu na to, na ile trafna jest ta kontrowersyjna teoria, chyba żaden inwestor nie ma wątpliwości co do tego, że na giełdzie element losowości (przypadkowości) jest nieodłączny. Nie ma strategii gwarantujących sukces. Pojęcie pewności na giełdzie praktycznie nie istnieje, zawsze zmiany kursów akcji i indeksów są kwestią mniejszego lub większego prawdopodobieństwa.

To jednak nie kasyno

Pod tym względem parkiet giełdowy przypomina kasyno, gdzie wygrane są kwestią szczęścia. Różnica w porównaniu z kasynem jest jednak taka, że na rynku akcji prawdopodobieństwo wygranej jest w długim okresie znacznie większe. O ile kasyna typowo tak ustalają parametry gry, by to ich właściciele, a nie gracze, mieli zapewnione zyski na dłuższą metę, o tyle na giełdzie w długim terminie praktycznie wszyscy posiadacze akcji mogą oczekiwać wygranych w postaci dodatnich stóp zwrotu. Świadczą o tym proste dane statystyczne. Licząc od początku 1996 r. (czyli pomijając pierwsze, cechujące się gwałtowną zmiennością, lata istnienia GPW), średnia miesięczna zmiana indeksu WIG wyniosła +1,20 proc. Tezę o długoterminowej atrakcyjności akcji potwierdzają też o wiele obszerniejsze dane z rynków rozwiniętych, z USA na czele. Zdywersyfikowany portfel akcji w horyzoncie wielu lat powinien przynieść zyski większe od inflacji.

Odchylenia się liczą

Największy problem polega na tym, że ceny akcji nie rosną w równomiernym tempie. Wspomniana średnia miesięczna zmiana WIG jest jedynie długoterminowym wyznacznikiem, natomiast z miesiąca na miesiąc faktyczne zmiany mogą się od siebie drastycznie różnić. Statystycy wymyślili miarę tej zmienności – tzw. odchylenie standardowe. Nie wnikając w niuanse matematyczne, można w skrócie powiedzieć, że odchylenie mierzy, na ile faktyczne dane odchylają się od średniej. W przypadku indeksu WIG odchylenie wynosi 7,73 proc. dla danych miesięcznych. Odchylenie standardowe jest zatem ponad sześć razy większe od średniej miesięcznej stopy zwrotu. To pokazuje ryzyko związane z inwestowaniem w akcje. Potencjalna wygrana jest kusząca, ale trzeba być przygotowanym na nerwową huśtawkę.

Wróćmy do kwestii prawdopodobieństwa. Wiadomo, że na giełdzie zdarzają się wyjątkowo spektakularne wzloty i upadki – ale na ile są one prawdopodobne? Przegląd dotychczasowej historii GPW pokazuje, że zdarzały się miesiące, kiedy WIG szybował w górę o ponad 20 proc., jak i takie, kiedy tracił prawie 30 proc. Takie przypadki były jednak nieliczne. Aby zobrazować to, w jaki sposób w przeszłości rozłożone były stopy zwrotu z akcji, uszeregowaliśmy je od najniższych do najwyższych. Wykres dowodzi, że najliczniejsze były miesiące z wynikami przeciętnymi, bliskimi wspomnianej wcześniej średniej. Obserwacja ta jest jednym z najważniejszych praw statystycznych rządzących giełdą – najbardziej prawdopodobne są wyniki średnie. Innymi słowy, to, o ile przeciętnie rósł rynek akcji w przeszłości, stanowi cenną wskazówkę na przyszłość.

Rozkład normalny matematycznym ideałem

Kształt wygenerowanego przez nas wykresu obrazującego częstotliwość, z jaką pojawiają się określone stopy zwrotu, jest charakterystyczny nie tylko dla giełdy. Podobne kształty dostrzegli np. fizycy i biolodzy. Weźmy przykładowo wzrost ludzi. Zgodnie z tym, co podpowiada intuicja, ludzi o przeciętnym wzroście jest najwięcej, a tych wyjątkowo niskich lub bardzo wysokich jest mało. Uporczywość, z jaką naukowcy natrafiają na podobne kształty na wykresach, sprawiła, że modelowo nazwano je „rozkładem normalnym" (zwanym też obrazowo „dzwonem"). Jest to precyzyjnie zdefiniowana matematycznie funkcja (bez obaw – nie będziemy zanudzać Czytelników niezbyt strawnym wzorem, bo znacznie prościej skorzystać np. z komputerowego arkusza kalkulacyjnego), która pozwala dokładnie obliczać prawdopodobieństwo określonych zdarzeń.

Grube ogony i nie tylko

W praktyce rozkład normalny, stanowiący matematyczny ideał, jest jedynie pewnym przybliżeniem tego, co dzieje się na giełdzie. Jak widać, faktyczny wykres jest po pierwsze bardziej poszarpany (cecha ta to zapewne skutek dość krótkiej historii GPW – za kilkanaście lat kształty mogą stać się bardziej regularne), po drugie smuklejszy (sięga wyższych poziomów niż rozkład normalny i jest „chudszy"), a po trzecie ma tzw. grube ogony (skrajne odchylenia od średniej pojawiają się częściej, niż wynikałoby to z rozkładu normalnego). Grube ogony to spektakularne krachy (takie jak na jesieni 2008 r.) lub gwałtowne zwyżki. Mimo tych dokładnie opisanych przez naukowców problemów – odchylenia od modelowego rozkładu zwane są kurtozą i skośnością – rozkład normalny i tak jest bardzo użyteczną dla inwestorów koncepcją.

Z rozkładem normalnym związane są bowiem pewne proste, niewymagające skomplikowanych obliczeń, zależności. Pozwala on na podstawie dwóch wspomnianych wcześniej parametrów (średniej i odchylenia?standardowego) oszacować prawdopodobieństwo. Przykładowo, prawdopodobieństwo, że stopa zwrotu z WIG w danym miesiącu znajdzie się w przedziale od średniej (+1,20 proc.) do jednego odchylenia standardowego (1,20 + 7,73 = 8,93 proc.), wynosi modelowo 34,1 proc. Dokładnie takie same są szanse, że stopa zwrotu będzie maksymalnie o jedno odchylenie standardowe mniejsza od średniej (1,20 – 7,73 = -6,53 proc.). Połączenie tych dwóch przypadków daje 68,2 proc. – jest to prawdopodobieństwo, że stopa zwrotu znajdzie się w przedziale od minus jedno odchylenie do plus jedno odchylenie od średniej. Co ciekawe, ta liczba wygląda znajomo dla zwolenników tzw. liczb Fibonacciego.

Teoria się sprawdza

Idźmy dalej tym tropem. Według rozkładu normalnego szanse na to, że stopa zwrotu znajdzie się w przedziale od minus dwóch do plus dwóch odchyleń standardowych od średniej, wynosi około 95 proc. (co oznacza szanse graniczące z pewnością). Przełóżmy to na konkretne liczby. Jest bardzo prawdopodobne (niemal pewne), że w jakimkolwiek miesiącu WIG zmieni się od -14,3 proc. do +16,7 proc. Chociaż giełdowa rzeczywistość odbiega nieco od rozkładu normalnego (na którym oparte są te obliczenia), to w praktyce omawiane zależności całkiem nieźle sprawdzają się w praktyce. Miesięczne stopy zwrotu z WIG były w przeszłości w 76 proc. przypadków (wobec modelowych 68 proc.) w przedziale +/- jedno odchylenie standardowe od średniej. Z kolei w przedziale +/- dwa odchylenia stopy zwrotu znalazły się aż w 97 proc. przypadków (wobec modelowych 95 proc.).

Wszystkie te rozważania dotyczące miesięcznych stóp zwrotu można łatwo przełożyć na całe lata. Licząc od 1997 r., średnia roczna stopa zwrotu z WIG wyniosła 11,8 proc., a odchylenie standardowe sięgnęło 28,5 proc. Jak widać na wykresie, roczne stopy zwrotu z WIG w nieco ponad połowie przypadków mieściły się w przedziale +/- jedno odchylenie standardowe od średniej historycznej. Ten przedział rozciąga się od -16,7 proc. do +40,3 proc. Jeśli poszerzymy przedział do +/- 2 odchyleń standardowych od średniej, zgodnie z teorią zmieściły się w nim niemal wszystkie lata. Jedynie bardzo słaby rok 2008 nieco przekroczył dolną granicę.

Prosta wskazówka

Co prawda na razie wyliczenia te są o tyle relatywnie mało wiarygodne – nie obejmują nawet 20 lat, a to okres uznawany za minimum dla wyciągania istotnych statystycznie wniosków – ale i tak dają pewne pojęcie na temat tego, czego można oczekiwać od rynku akcji. Historyczne dane są podstawą do ustalenia, jaki powinien być udział akcji w portfelu danego inwestora w zależności od jego indywidualnej awersji do ryzyka. Przykładowo, jeśli nie tolerujemy rocznej straty przekraczającej 20 proc., to zainwestowanie całych pieniędzy w akcje byłoby zdecydowanie zbyt ryzykowne. Wówczas bowiem racjonalnie powinniśmy liczyć się z obsunięciem kapitału nawet o blisko 50 proc. (posługując się kryterium dwukrotności odchylenia standardowego od średniej). W tym przykładzie maksymalny udział akcji w portfelu powinien wynosić około 44 proc. Na kolejnym wykresie prezentujemy kompletną „instrukcję" dla inwestorów opartą na tym kryterium.

[email protected]

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę