Czy rodzimy rynek kontraktów jest skorelowany z tokijską giełdą?

Szukamy międzyrynkowych powiązań z rodzimymi futures na WIG20. Okazuje się, że zmiany notowań japońskiego indeksu Nikkei 225 mogą stanowić cenny filtr transakcyjny. Jak go wykorzystać?

Aktualizacja: 22.04.2016 07:27 Publikacja: 22.04.2016 06:00

Wyniki testów korelacji Nikkei 225 i kontraktów na WIG20

Wyniki testów korelacji Nikkei 225 i kontraktów na WIG20

Foto: GG Parkiet

Tydzień temu na łamach „Profesjonalnego inwestora" pokazaliśmy, jaka jest korelacja między wczorajszą zmianą kursu indeksu S&P 500 a dzisiejszą zmianą notowań kontraktów terminowych na WIG20. Okazało się, że spadek amerykańskiego indeksu o ponad 15 pkt daje około 61 proc. szans na zysk z pozycji długiej na rynku futures. Z kolei analogiczny wzrost S&P 500 daje około 59 proc. szans na zyskowną krótką pozycję. Co więcej, grając długo tylko w środy, zwiększamy skuteczność do 65 proc., a grając krótko tylko w poniedziałki – do 72 proc. Wygląda więc na to, że statystyczne zależności istnieją i są na tyle powtarzalne, że można je wykorzystać jako filtry transakcyjne. Dziś postanowiliśmy kontynuować poszukiwania międzyrynkowych powiązań i przyjrzymy się korelacji z japońskim Nikkei225.

Słowo o metodologii

Japońska sesja kończy się o godzinie 8 rano naszego czasu. Dzięki temu jeszcze przed rozpoczęciem handlu na GPW można sprawdzić nastroje na azjatyckich rynkach i ewentualnie sugerować się nimi przy zawieraniu transakcji. Aby przekonać się, czy w ogóle warto zaprzątać sobie głowę Dalekim Wschodem, powtórzyliśmy ubiegłotygodniowe badanie, tym razem dla indeksu Nikkei 225. W tym celu wykorzystaliśmy program do analizy technicznej MetaStock oraz dane dzienne dla futures na WIG20 i indeks Nikkei 225, pobrane z serwisu bossa.pl. Testy obejmowały okres od początku 1998 r. do środowej sesji. W badaniu nie zostały uwzględnione prowizje, ani poślizgi cenowe. Test liczył wyniki w punktach przy początkowym budżecie równym 0. Sygnały pojawiające się podczas otwartych pozycji były ignorowane, a transakcje z wynikiem zero program klasyfikował jako stratne. W tabeli obok umieściliśmy otrzymane rezultaty dla poszczególnych testów.

Sygnały z Tokio

Na początek sprawdziliśmy najprostszą zależność: czy dzisiejszy wzrost Nikkei 225 przekłada się na wzrost notowań kontraktów (liczony od otwarcia dzisiejszej sesji do otwarcia następnej). Okazuje się, że tylko w 48,4 proc. przypadków ta zależność występuje, ale grając pod tę korelację, stracilibyśmy przez 18 lat 1610 pkt (strategia „kup i trzymaj" dałaby zysk 128 pkt). W sytuacji odwrotnej – gdybyśmy otwierali pozycje krótkie po spadku w Tokio – wygrywalibyśmy tylko w 47,4 proc. przypadków, a łączna strata sięgnęłaby 1400 pkt. Na nic zdały się w tej sytuacji optymalizacje, polegające na ustaleniu konkretnej wielkości zmiany Nikkei 225 podczas sesji (sprawdzenie, dla jakiego zakresu zmienności Nikkei225 wynik netto jest najwyższy). Program policzył, że najlepszy wynik netto +335 pkt uzyskalibyśmy, grając długo tylko po wzroście indeksu o ponad 385 pkt. Tak duża dzienna zmienność zdarzyła się jednak tylko 46 razy i tylko w połowie przypadków dawała trafne sygnały. Dla pozycji krótkich jest jeszcze gorzej, bowiem dla żadnego z optymalizowanych zakresów zmienności nie udało się uzyskać dodatniego wyniku netto. Najmniejsza strata: -288 pkt, została osiągnięta przy spadku Nikkei 225 o co najmniej 375 pkt.

Gra pod prąd

Podobnie jak przed tygodniem postanowiliśmy sprawdzić, czy nie lepiej grać kontrariańsko, a więc po wzroście Nikkei225 grać krótko w kontraktach, a po spadku grać długo. Relacje się oczywiście odwracają – na pozycjach długich zarobilibyśmy 1410 pkt, a na krótkich 1600 pkt. Trafność, choć przekracza 50 proc., to nie na tyle istotnie, by zaufać tym sygnałom.

Dlatego postanowiliśmy i tu przeprowadzić optymalizację. Dla pozycji długich najwyższy wynik netto – 3284 pkt – przynosi sygnał bazujący na spadku indeksu o więcej niż 115 pkt. Trafność rośnie wówczas do 56,5 proc., a liczba transakcji spada do 655. Warto dodać, że dla zmiany większej niż 225 pkt trafność sięga już 63,6 proc., zysk netto 2200 pkt przy liczbie transakcji 258 pkt.

Dla pozycji krótkich najwyższy zysk 3019 pkt przynosi sygnał bazujący na wzroście Nikkei 225 o więcej niż 35 pkt. Liczba transakcji wynosi jednak wówczas aż 1215 (ogromne koszty z prowizji), z czego tylko 51,6 proc. było trafnych. Akceptując niższy wynik netto 1959 pkt, lepiej wybrać zmianę większą niż 145 pkt. Wówczas liczba transakcji spada do 470, a trafność rośnie do 54,5 proc.

Efekt dnia tygodnia

Ostatnim etapem testów jest sprawdzenie, czy dzień tygodnia poprawi efektywność zoptymalizowanych sygnałów. Okazuje się, że najlepszym dniem dla pozycji długich jest środa. Jeśli Nikkei 225 spadł wtedy o więcej niż 115 pkt, to trafność sygnałów sięga 65 proc. przy 160 transakcjach i wyniku netto 1786 pkt. Dla pozycji krótkich najlepsze wyniki daje poniedziałek – 66,7 proc. przy 120 transakcjach i zysku 798 pkt.

Z ciekawości sprawdziliśmy, czy te odchylenia – środowe i poniedziałkowe – nie są przypadkiem specyfiką rodzimych kontraktów. Okazuje się jednak, że grając długo tylko w środy, trafialibyśmy tylko w 51 proc. przypadków, a grając krótko tylko w poniedziałki – 50,6 proc. Bez filtrów w postaci dziennej zmiany notowań Nikkei225 skuteczność wyraźnie spada, a więc po raz kolejny okazuje się, że warto zerkać na nastroje panujące za granicą.

Przedstawione powyżej korelacje, choć statystycznie dają przewagę rynkową, nie zdarzają się często. 120 lub 160 transakcji w ciągu 18 lat to zaledwie jedna pozycja na jeden/dwa miesiące. Zmiany notowań Nikkei 225 powinny być więc traktowane jako dodatkowy filtr w strategiach, który może wzmacniać sygnały otwarcia pozycji.

[email protected]

Najlepszy wynik | Warto grać pod spadek Nikkei 225

Najlepszy wynik netto w testach na korelację futures WIG20 i Nikkei 225 został osiągnięty dla wariantu, gdy zawieramy pozycje długie po spadku japońskiego indeksu o ponad 115 pkt. Zysk wyniósł wówczas 3284 pkt, liczba transakcji sięgnęła 655, a trafność 56,5 proc. Powyższy wykres pokazuje krzywą kapitału dla tego badania. Gdybyśmy konsekwentnie grali jednym kontraktem pod sygnały z Tokio, bez uwzględniania prowizji, to tak wyglądałaby wartość naszego portfela w czasie. Wzrostowe nachylenie krzywej pokazuje potencjał tego podejścia. Oczywiście uwzględniając prowizje i mając na uwadze dłuższe przestoje w generowaniu zysku (zaznaczone ramkami), stosowanie tej metody jako osobnej strategii traci sens. Dlatego właśnie sugerujemy, by korelacje z zagranicznymi rynkami wykorzystywać jako rodzaj transakcyjnego filtra, który stanowi dodatkowy element strategii. PZ

Filtr łączony | Sygnały z Wall Street i Tokio

Gromadząc wnioski z poprzedniego i dzisiejszego artykułu, postanowiliśmy sprawdzić, czy połączenie sygnałów z indeksów S&P 500 i Nikkei 225 przyniesie poprawę rezultatów. Sprawdziliśmy, czy zawierając pozycje długie po spadku obu indeksów i krótkie po ich wzroście, można osiągnąć lepsze wyniki niż przy sugerowaniu się tylko jednym indeksem. Okazuje się, że połączenie filtrów jest niezłym pomysłem, zwłaszcza w przypadku otwierania krótkich pozycji. Na powyższym wykresie widzimy krzywą kapitału dla tego wariantu. Bez względu na zmienność wystarczy wzrost obu indeksów, a trafność sygnałów sięgała 55 proc. przy 949 transakcjach i wyniku netto 3457 pkt. Zachęcamy do modelowania tego podejścia z uwzględnieniem warunku zmienności. Niewykluczone, że jego wprowadzenie może znacznie poprawić efektywność filtra. PZ

Inwestycje
Co prognozują krajowe instytucje na ten rok? Prezentujemy zestawienie
Inwestycje
Masz gotówkę i chcesz zainwestować w obligacje? Tłumaczymy, jak to zrobić
Inwestycje
Gaz ziemny ponownie w centrum uwagi. Notowania mocno idą w górę
Inwestycje
Ceny ropy naftowej szybko rosną. Jakie są powody i dalsze perspektywy?
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Inwestycje
Rok lepiej zacząć z obligacjami, a później na GPW
Inwestycje
Michał Krajczewski, BM BNP Paribas: Wyceny na GPW są atrakcyjne, ale to za mało. WIG20 wejdzie w trend boczny