Nie podaje jednak szczegółów. Powód? Szef przemyskiej firmy podkreśla, że załamała się sprzedaż na rynkach wschodnich. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku eksport na rynki rosyjski, białoruski, ukraiński i kazachski zapewniał około 20 proc. przychodów. Teraz jest znikomy.

Nie odnowiono również wielu krajowych kontraktów. – Ponieważ zlecenia były realizowane poniżej progu rentowności, byliśmy zmuszeni podnieść ceny na wyroby. Niektórzy z naszych kontrahentów nie przyjęli nowych warunków – tłumaczy Kwaśniewski. Przyznaje, że plusem tych zmian jest to, że pozostali tylko odbiorcy, którzy w terminie płacą za towar. Jego zdaniem, na poziomie operacyjnym wynik II kwartału może być w okolicy zera. Podkreśla, że główny wpływ na wynik holdingu będzie miała jednak wycena „toksycznych” opcji. Na koniec czerwca ujemna wycena niezamkniętych transakcji wynosiła 8,8 mln zł.

Na poprawę sprzedaży Kwaśniewski liczy na przełomie III i IV kwartału. W tym czasie można się spodziewać większych zamówień ze strony firm z branży meblarskiej, które są głównymi odbiorcami wyrobów Sanwilu. Możliwe, że na wsparcie bieżącej działalności spółki zostanie wykorzystana też część pieniędzy z zeszłorocznej emisji akcji. Prezes wskazuje, że posiada jeszcze ponad 30 mln zł z pozyskanych wówczas około 54 mln zł. Reszta kwoty może zostać przeznaczona na inwestycje w inne podmioty. Kwaśniewski przyznaje, że analizuje wiele ofert, z różnych branż. Nie wyjawia jednak z jakich.