Czwartkowy debiutant dał inwestorom zarobić. Początkowo chętnych do zakupu jego akcji było tak dużo, że notowania zawieszono, a gdy handel ruszył, za akcję trzeba było zapłacić 0,49 zł, czyli o połowę więcej, niż wynosił kurs odniesienia. Był to poziom 0,33 zł – cena emisyjna akcji z oferty publicznej poprzedzającej debiut. Spółka uplasowała też ofertę prywatną, ale w niej papiery były sprzedawane zdecydowanie taniej: po 0,1 zł za sztukę.
W ramach oferty prywatnej i publicznej spółka pozyskała w sumie 3 mln zł. Pieniądze przeznaczy na rozwój biznesu. Działa w branży kosmetycznej, w segmencie produkcji i dystrybucji. Ma w ofercie marki własne – najbardziej rozpoznawalne są Claresa, obecna na rynku od 2016 r., i Meggy, dostępna od października zeszłego roku.
– W najbliższym czasie zamierzamy m.in. zintensyfikować rozwój produkcji własnej wybranych produktów z kategorii make-up, a także zwiększyć moce i rozbudować park maszynowy – zapowiada Sławomir Lutek, prezes 4Mass.
Z kolei w przeddzień debiutu na rynek trafiła informacja o zakupie od spółki Vithea prawa do marki „Stylistic salon system". Wartość transakcji to 50 tys. zł.
W czwartek po południu kurs 4Mass wynosił 0,73 zł, co oznaczało ponad 120-proc. zwyżkę. Przy takiej cenie kapitalizacja spółki przekracza 20 mln zł. Czwartkowym zwyżkom notowań towarzyszył wzmożony wolumen obrotu. Jego wartość tylko w trakcie pierwszej godziny handlu przekroczyła 1,5 mln zł i była najwyższa na rynku alternatywnym. Wiceliderem pod względem wartości obrotu było studio The Farm 51. kmk