Branża już zapomniała o podatku obrotowym zawieszonym decyzją Komisji Europejskiej jesienią 2016 r., i to zanim ktokolwiek go zdążył zapłacić. Czwartkowa decyzja unijnego sądu, choć nie ostateczna, to jednak unieważnia zawieszenie i jeśli zostanie utrzymana w kolejnej instancji, to od 2020 r. firmy zapłacą dodatkowy podatek od sprzedaży detalicznej. Trzy lata temu szacowano, że budżet z tytułu podatku może otrzymywać 1,6 mld zł rocznie, choć teraz kwota ta może być wyższa.
Zwolnione z podatku według ustawy były obroty z tytułu handlu detalicznego do 17 mln zł miesięcznie. Powyżej tej kwoty i do poziomu 170 mln zł miesięcznie stawka wynosić miała 0,8 proc., a powyżej tego poziomu sprzedaży – 1,4 proc.
Zareagowała giełda, akcje Dino traciły w piątek rano niemal 5 proc., później kurs się nieco uspokoił, choć nadal był ponad 2 proc. pod kreską.
Strach dotarł do Portugalii, akcje właściciela Biedronki, Jeronimo Martins, były niemal 4 proc. pod kreską.
Traciło też LPP (-2,5 proc.) czy CCC (-2 proc., choć rano nawet -3,5 proc.). – Nie chcielibyśmy się odnosić do tego tematu, jest zbyt świeży – mówił w czwartek na konferencji Marcin Czyczerski, prezes CCC. – Przewodniczący rady nadzorczej (Dariusz Miłek – red.) powtarza zasadę, że równe zasady dla całej branży są dla nas OK. Jeśli podatek wejdzie w życie – będziemy go płacić. Cieszyć się nie będziemy, bo to dodatkowa danina, a już dziś płacimy ich sporo – dodał.