Alior, czyli główny wierzyciel mięsnej spółki (udzielił jej 235 mln zł finansowania), złożył zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez jej zarząd. Chodzi o informacje przekazywane przez zarząd, gdy ubiegała się w Aliorze o przedłużenie finansowania.
Nie zgadza się z tym Henryk Kania, który od paru tygodni kieruje spółką jako prezes. - Bank w całym okresie zwiększania finansowania spółki posiadał dostęp do jej kont, a co za tym idzie miał pełną wiedzę na temat przelewów i przepływów na rachunkach zarówno bankowych, jak i faktoringowych. Tym samym posiadał więcej informacji na temat bieżącej działalności finansowej spółki niż jej rada nadzorcza. De facto mógł więc z łatwością zweryfikować dokumenty przekazywane mu przez zarząd ZM Kania – twierdzi Henryk Kania.
Jego zdaniem bank miał także możliwość, z której korzystał w trakcie finansowania, by weryfikować stan zapasów w spółce. - Nie rozumiem więc, wobec kogo bank kieruje swoje zarzuty. Trudno nam także zrozumieć cel złożonego wniosku, a zwłaszcza informowania o nim opinii publicznej. W mojej ocenie jest to kontynuacja szkodliwych działań Alior Banku wobec spółki, które swój początek miały już przed otwarciem przez sąd przyspieszonego postępowania układowego. Jednym z przejawów takiego działania było chociażby w moim przekonaniu bezprawne blokowanie spółce rachunków, co w efekcie utrudniało prowadzenie jej działalności operacyjnej – uważa główny akcjonariusz.
Jego zdaniem obecne działania Aliora szkodzą nie tylko spółce, ale także wszystkim jej wierzycielom. Mając na uwadze powyższe oraz dotychczasowe działania banku, rozważymy podjęcie odpowiednich kroków prawnych wobec Aliora – zapowiada Henryk Kania.
Kilka dni wcześniej spółka wniosła pozew do katowickiego sądu przeciwko Rubin Energy. Chodzi o należności od tego podmiotu przekraczające 331 mln zł. Wcześniej pojawiały się opinie, że to z tego powodu Kania popadła w problemy płynnościowe.