Rok 2019 Sfinks Polska zakończył stratą netto sięgającą 18 mln zł. W 2018 r. strata sięgnęła 4,7 mln zł. Spadły też przychody. W ocenie prezesa Sylwestra Cacka ubiegły rok przyniósł dalsze niekorzystne zmiany w otoczeniu gospodarczo-prawnym. „Nie uniknęliśmy też kryzysu wewnętrznego, którego finałem były zmiany w składzie rady nadzorczej i zarządu oraz konieczność wcześniejszej niż planowana spłaty kilku milionów zobowiązań z tytułu faktoringu odwrotnego" – pisze Cacek.
W tym roku przez około dwa miesiące lokale gastronomiczne mogły jedynie oferować posiłki tylko z dostawą. Spółka jeszcze nie oszacowała spadku przychodów w I połowie roku. – W czasie pandemii, kiedy restauracje były zamknięte, nasze przychody spadły o około 90 proc. Odbudowanie ich zajmie wiele miesięcy, może nawet około 1,5 roku do 2 lat – przewiduje Cacek. Po zdjęciu obostrzeń Sfinks nie zdecydował się na otwarcie wszystkich restauracji. – W ciągu pierwszego miesiąca po otwarciu restauracji, od połowy maja do połowy czerwca, notowaliśmy sprzedaż na poziomie około 40 proc. przychodów w porównaniu z poprzednim rokiem, na co wpływ miał też fakt, że około 20 proc. nie wznowiło działalności po pandemii ze względów operacyjnych lub biznesowych – mówi prezes. Dodaje, że w związku z niepewną sytuacją niektóre lokale nie zostaną ponownie uruchomione. Zarząd nie wyklucza powrotu do niektórych lokalizacji, ale także kolejnych zamknięć. PAAN