Premia za przejęcie

Około 2 mln zł premii otrzymał poprzedni zarząd Orlenu za przejęcie prawie 500 stacji paliwowych w RFN. Tymczasem nowe kierownictwo spółki tworzy rezerwy na utratę wartości niemieckich aktywów.

Publikacja: 04.03.2005 06:34

Za niemiecką sieć stacji w 2003 r. Orlen zapłacił niewiele ponad 100 mln euro, choć wcześniej mówiono o 140 mln euro. Kwota została obniżona m.in. ze względu na zły stan techniczny wielu stacji. Orlen musiał liczyć się też z koniecznością dużych inwestycji w Niemczech, chociażby zmianą wystroju całej sieci. Część obiektów otrzymała logo Orlenu. Część stacji niższej klasy - nową markę Star. Po transakcji ówczesny prezes Zbigniew Wróbel i ówczesny wiceprezes Sławomir Golonka - ojciec chrzestny niemieckiej inwestycji - zapowiadali, że w ciągu najbliższych pięciu lat Orlen będzie rozbudowywał sieć dystrybucji. Celem było zwiększenie udziału do 10% w północnoniemieckim rynku sprzedaży detalicznej.

W pogoni za premią

Transakcję przejęcia niemieckich stacji uznano za sukces. Zarząd domagał się premii. Jednak komitet ds. wynagrodzeń, któremu szefował Maciej Gierej, wtedy przewodniczący rady nadzorczej Orlenu i prezes Nafty Polskiej, nie chciał się na to zgodzić. W końcu, po publikacji wyników niemieckiej spółki za 2003 r., która wykazała 5 mln zł zysku netto, uległ namowom. Najwięcej (ok. 600 tys. zł) zainkasował Zbigniew Wróbel. Każdy z czterech wiceprezesów dostał od 300 tys. do 400 tys. zł. - Nie mogę udzielać informacji na ten temat - mówi S. Golonka, pytany o wysokość premii. Zapytaliśmy więc Orlen. Zasłonił się klauzulą poufności.

Premię wypłacono na początku 2004 r. Jednak już pod koniec ubiegłego roku Orlen utworzył 60 mln zł rezerwy na utratę wartości niemieckiej sieci.

Sprzedać czy dokupić?

Igor Chalupec, obecny prezes koncernu, i Wojciech Heydel, wiceprezes odpowiedzialny za sprzedaż i marketing, na ostatniej konferencji mówili, że niemiecka sieć nie funkcjonuje prawidłowo. Twierdzili, że jeszcze w tym roku podejmą decyzję o jej przyszłości. Albo ją sprzedadzą, albo dokupią nowe stacje. Ujawniono, że w zeszłym roku wartość aktywów Orlen Deutschland obniżyła się o 13%, a kapitał własny spadł o 22% w stosunku do 2003 r. Przychody zwiększyły się o 38% (to efekt m.in. wyższych cen produktów) i wyniosły w 2004 r. 8,6 mld zł. Firma na sprzedaży straciła 114 mln zł, a strata netto sięgnęła 52 mln zł. Czy rzeczywiście sytuacja OD była aż tak zła? - To, co mówi Igor Chalupec o niemieckiej inwestycji, mija się z prawdą. To element prowadzonej polityki, która ma pokazać, jak źle było w Orlenie wcześniej, a jak dobrze będzie wkrótce - mówi osoba zbliżona do poprzedniego zarządu. Jej zdaniem, obecny prezes zapomina dodać, że dzięki niemieckim stacjom rośnie sprzedaż hurtowa Orlenu. - Rynek niemiecki jest bardzo trudny i specyficzny. Niemcy niezbyt chętnie kupują polskie produkty. Może należy wycofać je ze sprzedaży? Trzeba też przeprowadzić kampanię informacyjną, że paliwo na niemieckich stacjach Orlenu nie pochodzi z Płocka tylko z niemieckich rafinerii. Wymieniamy się nim m.in. z Shellem i BP. Te koncerny w Polsce sprzedają na swoich polskich stacjach paliwo z Płocka - twierdzi nasz rozmówca.

Wydatek 100 mln euro

Orlen na początku 2003 r. kupił od koncernu BP 494 stacje paliw w północnych Niemczech. 323 obiekty funkcjonowały pod znakiem BP-Aral, 171 pod nazwą Eggert. Ogólny udział Orlenu w rynku niemieckim wynosi 3,1%. Jednak w takich landach, jak Nadrenia-Westfalia i Dolna Saksonia Orlen ma 6,2% rynku, w Hamburgu - 7,2%, a w Schlezwigu-Holsztynie - 12,4%.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego