Jej resort przedstawił założenia zmian w ustawie o emeryturach kapitałowych. Reguluje ona sposób wypłaty świadczeń z II filara. Pierwotnie zakładano, że po 65. roku życia każdemu będzie należeć się tzw. emerytura dożywotnia wypłacana przez fundusze emerytalne oraz specjalne zakłady emerytalne. Nowe założenie jest takie, że jeśli osoba zgromadzi w ZUS pieniądze, które pozwolą wypłacić dwukrotność minimalnej emerytury, będzie mogła zdecydować – wypłaca w całości środki zgromadzone w OFE albo wpłaca je na konto w IKE.
– Członek OFE będzie mógł wypłacić całość albo nadwyżkę środków, jeżeli uzbierał już na dwukrotność najniższej emerytury, dzisiaj to około 1350 zł. Dzięki temu w 2014 roku 65-latek pracujący przez 40 lat i zarabiający przeciętne wynagrodzenie ma zagwarantowaną emeryturę w wysokości 1350 zł i dodatkowo może wypłacić około 38 tysięcy. Może, nie musi. Pieniądze może też przelać na konto w IKE i dalej oszczędzać. Idziemy w stronę rozwiązań, by każdy mógł zdecydować, co chce robić ze swoimi pieniędzmi. Podkreślam – swoimi pieniędzmi. Nie zmieniamy warunków umowy: OFE do momentu przejścia na emeryturę inwestują pieniądze. Ale później mamy wolną rękę, co z nadwyżkami naszych pieniędzy zrobić – mówi Jolanta Fedak.
Zdaniem ekspertów obniżenie składki do OFE to próba ratowania budżetu w krótkim czasie. – W stosunku osób, którzy nie mają 200 proc. minimalnej emerytury wymusza się oddanie pieniędzy ZUS, a w stosunku do tych powyżej 200 proc. to umożliwia. Warto pamiętać, że 200 proc. minimalnej emerytury to 60 proc. średniej emerytury, a więc, zakładając rozkład normalny, jedna trzecia uczestników systemu będzie zmuszona do przeniesienia pieniędzy do ZUS i pozbawiona możliwości uzyskania dochodu inwestycyjnego w okresie 20–30 lat, gdy będą przebywać na emeryturze – mówi Michał Rutkowski, dyrektor w Banku Światowym, jeden z twórców koncepcji reformy emerytalnej.
– Pieniądze, które są przekazywane do OFE, mają służyć celom emerytalnym, a propozycja resortu spowoduje, że mogą trafić do innych instytucji finansowych, choćby do banków. Tak być nie powinno, bo nagle się okaże, że 80 procent osób, które zabiorą pieniądze z OFE, przeznaczy je na inne cele i za kilka lat ludzie ci zostaną bez środków do życia – mówi Wojciech Nagel, ekspert BCC i członek rady nadzorczej ZUS.
[ramka][link=http://www.rp.pl/artykul/9211,418266_Nie_mam_uprzedzen_do_OFE.html]Rozmowa z [b]Jolantą Fedak: Nie mam uprzedzeń do OFE[/b] dostępna na rp.pl/ekonomia[/link][/ramka]