Budapeszt najsłabszą giełdą regionu

Rynki finansowe Odpływ inwestorów z Węgier może działać stymulująco na inne rynki?

Publikacja: 20.07.2010 01:19

Budapeszt najsłabszą giełdą regionu

Foto: GG Parkiet

Giełdy w regionie dość nerwowo zareagowały na wiadomości o zakończeniu rozmów między rządem węgierskim a Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Bux – główny indeks budapeszteńskiej giełdy – tracił rano prawie 5 proc., ale odrobił część strat i dzień zamknął 2,9-proc. spadkiem.

Początek sesji był nerwowy również w Warszawie. WIG20 spadał już o 0,7 proc. Ostatecznie jednak główny indeks warszawskiej giełdy odrobił straty i zamknął dzień na poziomie 2382 pkt, o 0,3 proc. wyższym niż na piątkowym zamknięciu. Najbardziej odporna na węgierskie zawirowania okazała się giełda w Pradze, której główny indeks PX zyskał 0,5 proc. Bet – indeks giełdy w Bukareszcie – wzrósł z kolei o 0,46 proc.

Analitycy zauważyli, że część kapitału mogła odpłynąć z Budapesztu na rynek czeski, o czym świadczyć może spadek cen akcji węgierskiego banku OTP aż o 5,6 proc. Równolegle jednak czeski Komercní Banka zyskał 2,7 proc. Słabe notowania sektora finansowego to zdaniem analityków przejaw obaw przed wprowadzeniem w kraju nad Dunajem podatku od instytucji finansowych oraz możliwych problemów ze spłatą kredytów walutowych.

Spokój na GPW komentatorów natomiast nie zaskakuje. – Poranna nerwowość na rynkach nie wynikała z przekonania, że Węgry rzeczywiście stanęły na krawędzi przepaści, ale raczej była wyrazem dezaprobaty dla postawy rządu w Budapeszcie – mówi Marek Juraś, główny analityk domu maklerskiego UniCredit CAIB.

– Fidesz (rządząca partia węgierska – red.) doszedł do władzy, prezentując się jako partia dość niezależna od instytucji międzynarodowych. Przy tej retoryce przed październikowymi wyborami samorządowymi trudno więc będzie o kompromis, co oznacza kolejne kilka miesięcy niepewności dla rynków. Ale w praktyce rząd węgierski nie ma wyboru i będzie musiał się dogadać z MFW.

Dlatego też nie wydaje nam się, aby miało dojść do dalszego mocnego i trwałego osłabienia forinta – a dopiero taki scenariusz mógłby mocniej zachwiać kondycją węgierskich gospodarstw domowych, a w rezultacie poprzez sektor bankowy doprowadzić do większego kryzysu w regionie. Nie oznacza to jednak, że najbliższe miesiące będą spokojnym okresem. Pamiętajmy, że jesteśmy dla inwestorów częścią tego samego koszyka – dodaje.

W najbliższych tygodniach inwestorzy będą wypatrywać ewentualnej interwencji walutowych na Węgrzech. Coraz więcej instytucji radzi bowiem sprzedaż forinta. Wczoraj zrobił to m.in. wpływowy amerykański bank Brown Brothers Harriman, oceniając, że euro wkrótce kosztować może 300 forintów (wczorajszy kurs t0 290 HUF za euro). – Dawno nie było takiej sytuacji, że MFW nie wsparło w swoim komunikacie nowego rządu. Sytuacja na rynkach jest więc zrozumiała – komentuje Marc Chandler, strateg BBH.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy