W ostatnich dniach postanowił pan dołączyć do akcji „Parkietu" w obronie otwartych funduszy emerytalnych. Dlaczego zdecydował się pan ją wesprzeć?
Dobrze, że zapoczątkowana została taka akcja. Uważam bowiem, iż przeprowadzona wiele lat temu reforma polskiego systemu emerytalnego była krokiem w dobrym kierunku. Nie była ona wprawdzie perfekcyjna. Pod adresem jej założeń i realizacji można sformułować szereg zarzutów, ale jej zupełne odwracanie byłoby krokiem w złym kierunku.
Jako osoba związana z rynkiem finansowym, ale też zwykły obywatel, jestem zainteresowany, żeby po zakończeniu kariery zawodowej otrzymywać porządną emeryturę. Nie bardzo wierzę w zapisy księgowe, tylko w papiery wartościowe, które reprezentują konkretną wartość. Analizuję ogólnie dostępne prognozy dotyczące kształtowania się struktury demograficznej Polski w przyszłości. Znam informacje dotyczące deficytu funduszu ubezpieczeń społecznych.
Z prostej kalkulacji wynika, że opieranie emerytury wyłącznie na ZUS, czyli popieranie systemu, w którym jedne pokolenia finansują emerytury tych starszych, jest bardzo ryzykowne. Tym bardziej że na ograniczenie deficytu obecnego systemu nie ma lepszych pomysłów, niż za sprawą przerzucenia środków z OFE lub obniżenia trafiających do nich składek. Dlatego dobrze mieć drugą nogę potwierdzoną papierami wartościowymi, które, jak mi się wydawało, są moją własnością.
Czy uważa pan, że ZUS w połączeniu z OFE zagwarantuje nam emerytury?