Wczoraj katowicki sąd rejonowy postanowił zawiesić rejestrację akcji Stalexportu, które w kwietniu objął inwestor strategiczny - włoska firma Autostrade (ma teraz 21,7 proc. kapitału, a po rejestracji miałaby 50 proc. plus jeden walor).
Sąd rejonowy chce zaczekać na prawomocny wyrok sądu okręgowego, który rozpatruje zaskarżenie uchwały NWZA Stalexportu z 14 lutego. Była ona podstawą do podwyższenia kapitału. Uchwałę zaskarżył Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (ma 11,4 proc. Stalexportu).
Pierwsza rozprawa przed sądem okręgowym odbyła się 11 maja. Drugą wyznaczono na 31 maja. - Spodziewaliśmy się decyzji o zawieszeniu rejestracji. Teraz bez zbędnych emocji czekamy na kolejną rozprawę - mówi Mieczysław Skołożyński, wiceprezes Stalexportu. Dodaje, iż nie jest wykluczone, że już tego dnia sąd może wydać wyrok.
Drobni akcjonariusze powątpiewają w szybkość polskiego wymiaru sprawiedliwości. Czas gra na niekorzyść Stalexportu. Autostrade, obejmując akcje w kwietniu, wpompowało do spółki 200 mln zł. Do czasu rejestracji emisji katowicka firma nie może z nich skorzystać.
Sytuacja jest bardzo poważna. Stalexport jest obciążony zobowiązaniami układowymi i pozaukładowymi. Istnieje realna groźba, że w trakcie lub bezpośrednio po III kwartale spółka będzie zmuszona ogłosić bankructwo. Taką opinię sformułował w lutym niezależny biegły - Ernst & Young.