Weekendowa Analiza Futures

Aktualizacja: 20.02.2017 20:45 Publikacja: 20.05.2007 08:39

Był to drugi wyjątkowy tydzień na rynkach finansowych. Ta wyjątkowość

wynikała z obfitości danych, jakimi zostaliśmy wszyscy niemal zasypani,

które dotyczyły sytuacji makroekonomicznej najważniejszych dla nas

gospodarek. Pojawiła się informacja o bieżących procesach inflacyjnych w

Europie, USA czy Polsce, poznaliśmy dane dotyczące obecnej aktywności

gospodarczej za oceanem. Pojawiły się także wskaźniki przybliżające

przyszłą aktywność. Wyjątkowość tego tygodnia to także fakt rozjazdu

między wydarzeniami na naszym rodzimym rynku akacji, a tym co się ostatnio

dzieje na Wall Street. Można podejrzewać, że o ile przyszły tydzień będzie

nieco uboższy w publikacje danych makroekonomicznych (mimo wszystko kilka

ciekawych zmiennych będzie na dane poznać), to same rynki raczej nie

pozwolą nam się nudzić.

Przegląd ostatniego tygodnia zaczniemy od danych najświeższych. W piątek,

gdy my kończyliśmy roboczy tydzień, w USA opublikowana została wartość

wskaźnika nastrojów konsumentów. Okazała się ona nieznacznie wyższa od

prognoz, co szybko zostało zinterpretowane jako zapowiedź tego, że

konsumpcja będzie miała się całkiem dobrze i być może nie osłabnie tak,

jak wcześniej się tego obawiano. Trzeba jednak zauważyć, że wzrost

wspomnianego wskaźnika to efekt m.in. wzrostu cen akcji. Jak marna jest to

podstawa, to chyba wie każdy, kto ma do czynienia z rynkiem. W każdej

chwili może się to zmienić. Wprawdzie ostatnie dni na tamtejszym rynku

akcji to prawdziwa hossa, to jednak nie bez znaczenia był spadek cen na

rynku długu. Trwał on niemal do samego końca tygodnia. Rentowność papierów

10-letnich osiągnęła w ciągu kilku dni poziom nie widziany od dnia

Świętego Walentego, w czasie którego zanotowany został silny wzrost cen

obligacji. Przekroczony tym samym został poziom szczytu z połowy kwietnia.

Spadek cen amerykańskich papierów dłużnych można z jednej strony

odczytywać jako zwiększoną chęć uczestnictwa w zyskach na rynku akcji, ale

z drugiej to też przejaw zmiany nastawienia i przyjęcia do wiadomości, że

cięć stóp procentowych w najbliższym czasie nie będzie. Na te cięcia

liczono ze względu na spowolnienie, jakie dotknęło wzrost gospodarczy w

USA. Ostatnio opublikowane dane wskazują, że nie koniecznie musi być ono

aż tak głębokie, a tym samym Fed nie będzie miał przymusu czynienia kroków

mających na celu wspomaganie gospodarki. Czy w ogóle można było na takie

kroki liczyć, to zupełnie inna sprawa. Ważne w tej chwili jest to, że

rynek już pogodził się z myślą, że na ewentualne poluzowanie polityki

pieniężnej trzeba będzie poczekać.

Za taką zmianą nastrojów stoi kilka czynników. Po pierwsze, produkcja

przemysłowa okazała się nieznacznie wyższa od prognoz, a po drugiej nadal

nie widać oznak ziszczania się czarnych scenariuszy opisujących problemy

na rynku pracy, co sprawia, że rosną nadzieje na to, że konsumpcja w II

kw. będzie jeszcze niezła, co w efekcie pomoże w uzyskaniu dynamiki PKB

USA w II kw. ma poziomie bliższym 3% niż 2,5%.

Rynek akcji na dłuższą metę nie może ignorować faktu coraz

atrakcyjniejszej rentowności papierów dłużnych. Czyli zacznie spadać? Co

do najbliższych dni, nie jest to wcale przesądzone. Wg ostatnich danych

dotyczących nastrojów uczestników rynku, te są dalekie od euforii, a więc

cały czas jest miejsce na zwyżkę. Wydaje się więc, że prędzej zobaczymy

korektę tego spadku cen obligacji. Tym bardziej, że opublikowane ostatnio

dane dotyczące inflacji wydają się sugerować, że napięcia sprzyjające

zwyżce cen dóbr konsumpcyjnych są nieco mniejsze. Inflacja jest jeszcze w

miarę wysoomości. Jako, że nie zanosi się, by te problemy miały się szybko

skończyć (po silnym spadku liczby pozwoleń na budowę rosną obawy, że w

kolejnych miesiącach spadnie liczba nowych budów) niższa inflacja może być

połączona z istniejącymi kłopotami związanymi z rynkiem nieruchomości, a

więc i obniżaną przez to dynamiką PKB.

Ostatnie rekordy wartości średniej przemysłowej Dow Jones nie miały

większego przełożenia na nasz rynek akcji. Nas bardziej od rekordów

amerykańskich indeksów interesuje sytuacja na rynku miedzi. Tu mieliśmy do

czynienia ze sporym spadkiem cen. Za powód przeceny surowca obwinia się

Chiny, ale prawda jest taka, że ostatnia zwyżka nie była już tak silna,

jak ubiegłoroczna hossa, co sugerowało, że strona popytowa będzie miała

trudności, by dojść do rekordowych poziomów. W związku z tym, że rynek ten

jest ściśle powiązany z Chinami, które zgłaszają znaczną część popytu

globalnego na miedź, każda informacja dotycząca samych Chin jest

szczególnie analizowana. Tak się złożyło, że ostatnio te informacje są

raczej słabe, co może rodzić obawy co do tempa chińskiego wzrostu

gospodarczego.

Nie jesteśmy też wielkimi beneficientami carry trade. Jen ostatnio

pogłębił osłabienie, co nie koniecznie skutkowało zwiększonym popytem na

polskie papiery. W tym mechanizmie można się raczej doszukiwać źródeł

popytu w USA. W związku z tym pojawił się w Warszawie spadek cen, którego

skali nie można zupełnie ignorować. Wyniósł on blisko 250 pkt. Przecena

sprowadziła notowania na poziom wsparcia, który można uznać, za istotny z

punktu widzenia graczy operujących w średnim terminie inwestycyjnym. W

zbliżającym tygodniu będzie się rozstrzygać, czy wsparcie to zostanie

obronione, czy też otworzy się droga do kolejnego przystanku położonego

250 pkt niżej.

Wynik tej potyczki popytu z podażą w okolicy wsparcia może po części

zależeć także od pojawiających się danych makroekonomicznych. Już w

poniedziałek zostanie opublikowana dynamika produkcji przemysłowej w

Polsce oraz wskaźnik cen produkcji sprzedanej. Na koniec tygodnia

zaplanowana jest publikacja dynamiki sprzedaży detalicznej. Dane ciekawe

dla rynków, ale nie z punktu widzenia decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Po

informacji o zgodnym z oczekiwaniami wzroście płac nikt nie liczy się z

możliwością, że stopy w najbliższym czasie zostaną zmienione.

Analizę wykresów proponuję rozpocząć od układu danych tygodniowych

( Wykres_1.gif ). Wyjście ponad szczyt z przełomu stycznia i lutego się

nie powiodło. W ostatnim tygodniu popyt był za słaby, by utrzymać się nad

tym szczytem i mamy w efekcie niskie zamknięcie. Sytuacja nie jest

tragiczna i popyt ma jeszcze jakieś (przynajmniej teoretyczne) szanse, ale

warunkiem jest obrona poziomu luki hossy widocznej na wykresie dziennym

( Wykres_2.gif ). Można podejrzewać, że poziom 3400 pkt będzie mocno

broniony. W przeciwnym wypadku ceny zejdą niżej, a to z technicznego

punktu widzenia umożliwi otwieranie krótkich pozycji. Wtedy już nie

wsparcia będą istotne, ale opory. Pamiętając przebieg notowań w ostatnim

tygodniu trudno oczekiwać mocnego popytu. Mamy za sobą dwa podejścia

podniesienia cen, które okazały się jedynie korektami w spadku. By myśleć

o powrocie do wzrostów, ceny musiałby nie tylko utrzymać się nad luką, ale

także wzrosnąć ponad szczyt czwartkowych notowań. Piątkowa sesja nie daje

temu scenariuszowi większych szans, ale to po części także wina niskiej

aktywności. W piątek większość inwestorów nie była obecna, co skutkowało

niską zmiennością i niskim obrotem. W nowym tygodniu powinno pod tym

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy