aż tak głębokie, a tym samym Fed nie będzie miał przymusu czynienia kroków
mających na celu wspomaganie gospodarki. Czy w ogóle można było na takie
kroki liczyć, to zupełnie inna sprawa. Ważne w tej chwili jest to, że
rynek już pogodził się z myślą, że na ewentualne poluzowanie polityki
pieniężnej trzeba będzie poczekać.
Za taką zmianą nastrojów stoi kilka czynników. Po pierwsze, produkcja
przemysłowa okazała się nieznacznie wyższa od prognoz, a po drugiej nadal
nie widać oznak ziszczania się czarnych scenariuszy opisujących problemy
na rynku pracy, co sprawia, że rosną nadzieje na to, że konsumpcja w II
kw. będzie jeszcze niezła, co w efekcie pomoże w uzyskaniu dynamiki PKB
USA w II kw. ma poziomie bliższym 3% niż 2,5%.
Rynek akcji na dłuższą metę nie może ignorować faktu coraz
atrakcyjniejszej rentowności papierów dłużnych. Czyli zacznie spadać? Co
do najbliższych dni, nie jest to wcale przesądzone. Wg ostatnich danych
dotyczących nastrojów uczestników rynku, te są dalekie od euforii, a więc
cały czas jest miejsce na zwyżkę. Wydaje się więc, że prędzej zobaczymy
korektę tego spadku cen obligacji. Tym bardziej, że opublikowane ostatnio
dane dotyczące inflacji wydają się sugerować, że napięcia sprzyjające
zwyżce cen dóbr konsumpcyjnych są nieco mniejsze. Inflacja jest jeszcze w
miarę wysoomości. Jako, że nie zanosi się, by te problemy miały się szybko
skończyć (po silnym spadku liczby pozwoleń na budowę rosną obawy, że w
kolejnych miesiącach spadnie liczba nowych budów) niższa inflacja może być
połączona z istniejącymi kłopotami związanymi z rynkiem nieruchomości, a
więc i obniżaną przez to dynamiką PKB.
Ostatnie rekordy wartości średniej przemysłowej Dow Jones nie miały
większego przełożenia na nasz rynek akcji. Nas bardziej od rekordów
amerykańskich indeksów interesuje sytuacja na rynku miedzi. Tu mieliśmy do
czynienia ze sporym spadkiem cen. Za powód przeceny surowca obwinia się
Chiny, ale prawda jest taka, że ostatnia zwyżka nie była już tak silna,
jak ubiegłoroczna hossa, co sugerowało, że strona popytowa będzie miała
trudności, by dojść do rekordowych poziomów. W związku z tym, że rynek ten
jest ściśle powiązany z Chinami, które zgłaszają znaczną część popytu
globalnego na miedź, każda informacja dotycząca samych Chin jest
szczególnie analizowana. Tak się złożyło, że ostatnio te informacje są
raczej słabe, co może rodzić obawy co do tempa chińskiego wzrostu
gospodarczego.
Nie jesteśmy też wielkimi beneficientami carry trade. Jen ostatnio
pogłębił osłabienie, co nie koniecznie skutkowało zwiększonym popytem na
polskie papiery. W tym mechanizmie można się raczej doszukiwać źródeł
popytu w USA. W związku z tym pojawił się w Warszawie spadek cen, którego
skali nie można zupełnie ignorować. Wyniósł on blisko 250 pkt. Przecena
sprowadziła notowania na poziom wsparcia, który można uznać, za istotny z
punktu widzenia graczy operujących w średnim terminie inwestycyjnym. W
zbliżającym tygodniu będzie się rozstrzygać, czy wsparcie to zostanie
obronione, czy też otworzy się droga do kolejnego przystanku położonego
250 pkt niżej.
Wynik tej potyczki popytu z podażą w okolicy wsparcia może po części
zależeć także od pojawiających się danych makroekonomicznych. Już w
poniedziałek zostanie opublikowana dynamika produkcji przemysłowej w
Polsce oraz wskaźnik cen produkcji sprzedanej. Na koniec tygodnia
zaplanowana jest publikacja dynamiki sprzedaży detalicznej. Dane ciekawe
dla rynków, ale nie z punktu widzenia decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Po
informacji o zgodnym z oczekiwaniami wzroście płac nikt nie liczy się z
możliwością, że stopy w najbliższym czasie zostaną zmienione.
Analizę wykresów proponuję rozpocząć od układu danych tygodniowych
( Wykres_1.gif ). Wyjście ponad szczyt z przełomu stycznia i lutego się
nie powiodło. W ostatnim tygodniu popyt był za słaby, by utrzymać się nad
tym szczytem i mamy w efekcie niskie zamknięcie. Sytuacja nie jest
tragiczna i popyt ma jeszcze jakieś (przynajmniej teoretyczne) szanse, ale
warunkiem jest obrona poziomu luki hossy widocznej na wykresie dziennym
( Wykres_2.gif ). Można podejrzewać, że poziom 3400 pkt będzie mocno
broniony. W przeciwnym wypadku ceny zejdą niżej, a to z technicznego
punktu widzenia umożliwi otwieranie krótkich pozycji. Wtedy już nie
wsparcia będą istotne, ale opory. Pamiętając przebieg notowań w ostatnim
tygodniu trudno oczekiwać mocnego popytu. Mamy za sobą dwa podejścia
podniesienia cen, które okazały się jedynie korektami w spadku. By myśleć
o powrocie do wzrostów, ceny musiałby nie tylko utrzymać się nad luką, ale
także wzrosnąć ponad szczyt czwartkowych notowań. Piątkowa sesja nie daje
temu scenariuszowi większych szans, ale to po części także wina niskiej
aktywności. W piątek większość inwestorów nie była obecna, co skutkowało
niską zmiennością i niskim obrotem. W nowym tygodniu powinno pod tym