jeszcze szanse rosnąć. Kto się będzie opierał i będzie chciał pozostać
przy posiadanych krótkich pozycjach, może zostać z nich wyrzucony siłą.
Utrzymanie się popytu po zaliczeniu rekordu jest novum w ostatnich
miesiącach, choć oczywiście jest zjawiskiem całkiem normalnym. Przejęcie
kontroli nad rynkiem przez zdecydowany popyt może także sprawić, że
nastroje zamienią się na optymistyczne. Wystąpienie optymizmu dałoby
podstawę do szukania szczytu hossy.
W USA za najważniejszą informację ubiegłego tygodnia uchodził raport o
stanie rynku pracy. Jak się okazało, sytuacja tu wydaje się być pod
kontrolą. Gospodarka Stanów Zjednoczonych wygenerowała kolejnych ponad 157
tys. miejsc pracy. Obawy o osłabienie zatrudniania nie znajdują na razie
potwierdzenia w danych. Rynek nieruchomości (jego kłopoty) nie wpływa na
tyle mocno na pozostałe części gospodarki, by wywołać poważniejsze
perturbacje. Pytanie brzmi, czy to tylko kwestia czasu, czy też faktycznie
gospodarka z tym problemem sobie radzi? Obserwując zmiany wskaźników
nastrojów można odnieść wrażenie, że widać tu nieco więcej optymizmu niż
jeszcze miesiąc czy dwa wcześniej.
Ciekawe ruchy wystąpiły ostatnio na krzywej rentowności amerykańskich
papierów. Stopy po jej dłuższej stronie rosną szybciej, co zaowocowało
zniknięciem inwersji krzywej. Czy oznacza to, że niebezpiecziej on następował.
Ci, którzy obecnie kupują amerykańskie papiery zdają się twierdzić, że tym
razem będzie inaczej. Czy faktycznie?
Wcześniejsze utrzymywanie się dłuższych stóp poniżej poziomu stóp krótkich
było odbierane jako antycypacja pojawienia sekwencji obniżek stóp
procentowych. Kłóciło się to z wypowiedziami przedstawicieli FOMC, którzy
jasno sygnalizowali (na ile to możliwe), że problemem jest poziom inflacji
i on będzie głównym czynnikiem wpływającym na podejmowane decyzje. Powrót
stóp długich nad krótkie można więc odebrać jako wyraz zmiany nastawienia
uczestników rynków, którzy powoli przekonali się, że obniżek jednak nie
będzie. Potwierdza się więc reguła, że z Fedem walczyć nie należy. Brak
inwersji nie oznacza jednak, że spadek cen amerykańskich akcji już nam nie
grozi.
Na początek części technicznej warto pociągnąć wątek ruchu stóp
procentowych w USA. Przypomnę publikowany tu już parę miesięcy wcześniej
wykres rentowności obligacji 10-letnich ( Wykres_2.gif ). Od końca tal
80-tych rentowność obligacji poruszała się w kanale spadkowym osiągając
minimum w pierwszej połowie 2003 roku. Od tej chwili ona rośnie. Ten
wzrost także ma postać kanału. Obecnie zbliża się moment kluczowy.
Ostatnie spadki cen obligacji sprawiły, że rentowność zbliżyła się do
górnego ograniczenia 20-letniego kanału spadkowego. Wybicie poza kanał
może być sygnałem dłuższej tendencji wzrostu rentowności amerykańskich
papierów. Wzrost oprocentowania obligacji skarbu USA nigdy nie było dobrą
wiadomością dla posiadaczy akcji. Wykres_3.gif wydaje się być
wystarczającym na to dowodem. Nawet jeśli Fed będzie się wstrzymywał z
podwyżkami, to rozjazd między oprocentowaniem papierów krótkich, a
oprocentowaniem papierów długich dla rynku akcji będzie równie zabójczy.
Warto zauważyć, że mówimy tu o okresie liczonym w latach. Czy zatem mamy
się bać? Jeszcze nie, ale gdyby tendencja spadku cen obligacji miała się
utrzymać, to sygnały mogą się pojawić. Dotyczy to także naszego rynku -
nie zmieniamy nastawienia, póki wsparcia się utrzymują.
Kamil Jaros