Weekendowa Analiza Futures

Aktualizacja: 20.02.2017 03:11 Publikacja: 02.06.2007 19:54

Ubiegły tydzień był dość nietypowym tygodniem na warszawskim parkiecie. W

trakcie pierwszych trzech sesji nie działo się niemal nic. Ceny zmieniały

się w wąskim przedziale, a aktywność inwestorów była znikoma. Dopiero

czwartek, a zwłaszcza piątek pokazały, że była to tylko cisza przed burzą.

I to jaką. Wyjątkowość tego tygodnia dotyczy także rynku amerykańskiego, a

zwłaszcza amerykańskiej gospodarki. Otrzymaliśmy sporą porcję danych

makro, które mogą okazać się ważne przy podejmowaniu próby oceny sytuacji

za oceanem.

Zacznijmy od wydarzeń na rynku polskim. Niewątpliwie najważniejszym

wydarzeniem jest wyznaczenie kolejnych rekordów hossy przez indeks

największych spółek. Takie rekordy padły także na rynku terminowym. Po raz

kolejny sprawdziła się zasada, że póki nie rynek nie wygenerował sygnałów

zmiany trendu, należy przyjmować, że dotychczasowa tendencja będzie

utrzymywana. Jak pokazuje Wykres_1.gif , mniejszych spadków w ostatnim

czasie było kilka, ale każdy taki spadek kończył się zwykle powyżej końca

poprzedniego. Co ważne, po każdym spadku cen pojawiała się zwyżka, która w

konsekwencji wyprowadzała rynek na nowe maksima. Tak jest i tym razem.

Trzeba zwrócić uwagę tu na dwa fakty. Ostatnia fala przeceny była już

stosunkowo niewielka i popyt dość szybko osiągnął ponownie przewagę. Po

drugie, wydaje się, że zakończyliśmy dziwaczny zwyczaj, który polegał na

tym, że w chwili wyznaczenia nowych rekordów siła kupujących w jednej

chwili gasła. Każde wyznaczenie nowych szczytów hossy wiązało się z

reakcją rynku w postaci dość szybkiego cofnięcia się pod poziom

poprzedniego szczytu. Takie zachowanie zamieniło się niemal w zasadę. Na

tyle stałą, by część graczy licząca na to, że ceny będą spadać, nie

reagowała na fakt wyznaczenia szczytu, co wynikało z przekonania, że rynek

i tak zaraz spadnie. I spadał.

Jest szansa, że tym razem będzie inaczej. Na rynku terminowym nowy rekord

wyznaczony został już w czwartek. W piątek popyt wcale nie cofnął się, jak

to miał w zwyczaju w ostatnich miesiącach. Zwyżka była kontynuowana. To

może mieć swoje konsekwencje. Utrzymanie wzrostu może skutkować zmianą

nastawienia u części graczy i przyznania przez nich w końcu, że rynek ma

jeszcze szanse rosnąć. Kto się będzie opierał i będzie chciał pozostać

przy posiadanych krótkich pozycjach, może zostać z nich wyrzucony siłą.

Utrzymanie się popytu po zaliczeniu rekordu jest novum w ostatnich

miesiącach, choć oczywiście jest zjawiskiem całkiem normalnym. Przejęcie

kontroli nad rynkiem przez zdecydowany popyt może także sprawić, że

nastroje zamienią się na optymistyczne. Wystąpienie optymizmu dałoby

podstawę do szukania szczytu hossy.

W USA za najważniejszą informację ubiegłego tygodnia uchodził raport o

stanie rynku pracy. Jak się okazało, sytuacja tu wydaje się być pod

kontrolą. Gospodarka Stanów Zjednoczonych wygenerowała kolejnych ponad 157

tys. miejsc pracy. Obawy o osłabienie zatrudniania nie znajdują na razie

potwierdzenia w danych. Rynek nieruchomości (jego kłopoty) nie wpływa na

tyle mocno na pozostałe części gospodarki, by wywołać poważniejsze

perturbacje. Pytanie brzmi, czy to tylko kwestia czasu, czy też faktycznie

gospodarka z tym problemem sobie radzi? Obserwując zmiany wskaźników

nastrojów można odnieść wrażenie, że widać tu nieco więcej optymizmu niż

jeszcze miesiąc czy dwa wcześniej.

Ciekawe ruchy wystąpiły ostatnio na krzywej rentowności amerykańskich

papierów. Stopy po jej dłuższej stronie rosną szybciej, co zaowocowało

zniknięciem inwersji krzywej. Czy oznacza to, że niebezpiecziej on następował.

Ci, którzy obecnie kupują amerykańskie papiery zdają się twierdzić, że tym

razem będzie inaczej. Czy faktycznie?

Wcześniejsze utrzymywanie się dłuższych stóp poniżej poziomu stóp krótkich

było odbierane jako antycypacja pojawienia sekwencji obniżek stóp

procentowych. Kłóciło się to z wypowiedziami przedstawicieli FOMC, którzy

jasno sygnalizowali (na ile to możliwe), że problemem jest poziom inflacji

i on będzie głównym czynnikiem wpływającym na podejmowane decyzje. Powrót

stóp długich nad krótkie można więc odebrać jako wyraz zmiany nastawienia

uczestników rynków, którzy powoli przekonali się, że obniżek jednak nie

będzie. Potwierdza się więc reguła, że z Fedem walczyć nie należy. Brak

inwersji nie oznacza jednak, że spadek cen amerykańskich akcji już nam nie

grozi.

Na początek części technicznej warto pociągnąć wątek ruchu stóp

procentowych w USA. Przypomnę publikowany tu już parę miesięcy wcześniej

wykres rentowności obligacji 10-letnich ( Wykres_2.gif ). Od końca tal

80-tych rentowność obligacji poruszała się w kanale spadkowym osiągając

minimum w pierwszej połowie 2003 roku. Od tej chwili ona rośnie. Ten

wzrost także ma postać kanału. Obecnie zbliża się moment kluczowy.

Ostatnie spadki cen obligacji sprawiły, że rentowność zbliżyła się do

górnego ograniczenia 20-letniego kanału spadkowego. Wybicie poza kanał

może być sygnałem dłuższej tendencji wzrostu rentowności amerykańskich

papierów. Wzrost oprocentowania obligacji skarbu USA nigdy nie było dobrą

wiadomością dla posiadaczy akcji. Wykres_3.gif wydaje się być

wystarczającym na to dowodem. Nawet jeśli Fed będzie się wstrzymywał z

podwyżkami, to rozjazd między oprocentowaniem papierów krótkich, a

oprocentowaniem papierów długich dla rynku akcji będzie równie zabójczy.

Warto zauważyć, że mówimy tu o okresie liczonym w latach. Czy zatem mamy

się bać? Jeszcze nie, ale gdyby tendencja spadku cen obligacji miała się

utrzymać, to sygnały mogą się pojawić. Dotyczy to także naszego rynku -

nie zmieniamy nastawienia, póki wsparcia się utrzymują.

Kamil Jaros

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy