Producent sprzętu AGD z Wronek chce skorzystać na recesji w Niemczech, które są jednym z jego głównych rynków eksportowych.
- Popyt w Niemczech może spaść. Jednak może być też tak, że konsumenci, chcąc ograniczać wydatki, zaczną kupować więcej tańszego sprzętu, tzw. bezmarkowego, do którego należą nasze produkty - mówi Jacek Rutkowski, prezes Amiki. Tłumaczy, że za naszą zachodnią granicą do tej pory najbardziej popularne były drogie niemieckie marki, takie jak BSH Siemens czy AEG. Pozostałe nie były dobrze rozpoznawalne i postrzegano je jako tzw."no-name brands", czyli marki bez nazwy. - Nie mamy jeszcze budżetu na 2009 r., ale zakładam, że sprzedamy w Niemczech więcej sprzętu niż w tym roku, a wartość eksportu na ten rynek wzrośnie - mówi Rutkowski.
Niemcy to obok Rosji i Skandynawii jeden z największych rynków eksportowych Amiki. W I półroczu udział tego regionu w eksporcie wyniósł 25 proc. (region północny dał 19 proc., wschodni 41 proc.). W tym okresie w samych Niemczech Amica sprzedała sprzęt za 67,5 mln zł, wobec 94,7 mln zł w zeszłym roku. Spadek sprzedaży był związany m.in. z "zakończeniem w drugiej połowie 2007 r. współpracy z grupą "nierentownych niemieckich klientów". Na pogorszenie wyników na rynku niemieckim wpłynęło też osłabienie się euro w tym okresie. Szef Amiki sygnalizuje, że w III kwartale spółka też odnotowała spowolnienie w Niemczech. - Myślę jednak, że tegoroczna sprzedaż na tamtym rynku będzie na podobnym poziomie jak 2007 r., gdy sięgnęła 167,2 mln zł - twierdzi Rutkowski.
W połowie października wiodące niemieckie instytuty ekonomiczne skorygowały prognozę wzrostu tamtejszej gospodarki na 2009 r. - z 1,4 proc. do 0,2 proc.