Nie trzeba teraz szukać straconego czasu

Forma systemu emerytalnego powinna być oceniana w zależności od tego, w jakim stopniu stymuluje wyższe potencjalne tempo wzrostu gospodarczego

Aktualizacja: 27.02.2017 02:08 Publikacja: 18.02.2011 02:46

Marek Belka, szef banku centralnego

Marek Belka, szef banku centralnego

Foto: Archiwum, Szymon Łaszewski SL Szymon Łaszewski

Mój udział w dyskusji na temat zmian w systemie emerytalnym to nie wypowiedź prezesa banku centralnego, ale głos zatroskanego obywatela. Łączy nas na pewno generalna ocena reformy emerytalnej jako śmiałego, pio- nierskiego kroku.

Reforma stawiała sobie za cel stworzenie bodźców zachęcających do jak najdłuższej aktywności zawodowej.

Drugim celem reformy było obniżenie stopy zastąpienia, czyli wysokości emerytury w porównaniu z wysokością ostatniego wynagrodzenia. Utrzy- mywanie systemu repartycyjnego musiało powodować sztu-czny wzrost kosztów siły roboczej i spadek konkurencyjności gospodarki.

Trzecim celem reformy była kreacja oszczędności. Składki gromadzone w OFE tworzyły długoterminowy kapitał, który można było wykorzystać do sfinansowania długoterminowych inwestycji.

[srodtytul]Koszty reformy[/srodtytul]

W kraju, w którym ponad 90 procent środków deponowanych jest w sektorze bankowym na okres nie dłuższy niż rok, taki długoterminowy kapitał jest nieocenionym stymulatorem rozwoju gospodarczego.

Reforma emerytalna miała swój koszt. Był nim ubytek środków kierowanych do istniejącego systemu. Pokrycie tego ubytku przychodami z prywatyzacji było dobrym rozwiązaniem.

[srodtytul] Dziurawe zmiany[/srodtytul]

Obliczenia pokazywały jednak, że obok prywatyzacji niezbędne jest uszczelnienie systemu emerytalnego. Tymczasem zmieniający się stosunek do prywatyzacji kolejnych rządów powodował w coraz większym stopniu finansowanie reformy z budżetu.

W rezultacie koszt fiskalny reformy rósł, przyczyniając się do wzrostu długu publicznego.

Po drugie, konkurencja pomiędzy funduszami poszła nie w kierunku szukania bardziej rentownych inwestycji, ale skoncentrowała się na pozyskaniu jak największej liczby przyszłych emerytów. Powstał więc finansowy dziwoląg.

Ważnym błędem reformy emerytalnej było też założenie, że sam rynek zadba o rozwój instrumentów finansowych zdolnych efektywnie zaabsorbować środki OFE.

W długim okresie rentowność instrumentów finansowych nie może rosnąć szybciej niż długoterminowe tempo wzrostu gospodarki. Z tego punktu widzenia forma systemu emerytalnego powinna być oceniana w zależności od tego, w jakim stopniu stymuluje ona wyższe potencjalne tempo wzrostu gospodarczego.

Moim zamiarem nie jest poszukiwanie straconego czasu. Pisanie o złych i dobrych stronach reformy jest interesujące jedynie z perspektywy konstruktywnych działań, jakie należy podjąć, wartości, jakie zamierzamy chronić i celów, jakie chcemy osiągnąć.

Wartością samą w sobie jest reforma, która służy długoterminowej stabilności finansów publicznych. Dlatego sugestie powrotu do systemu repartycyjnego starego typu powinny być odrzucone.

Poprawa stanu finansów wymaga przemyślanego planu, który zapewni trwałe wypełnienie naszych zobowiązań wobec UE. Wymaga jednak czasu, a gwałtowne zacieśnienie fiskalne może doprowadzić do istotnego zahamowania wzrostu.

Dokonując przeglądu reformy emerytalnej warto poddać rewizji parametry systemu.

Energicznie należy przystąpić do kreowania instrumentów finansowych zdolnych właściwie zaabsorbować środki transferowane do OFE. Obligacje hipoteczne, podstawowy instrument finansowy funduszy emerytalnych na całym świecie, prawie nie istnieje w portfelach polskich OFE. Ekspansja kredytów hipotecznych była finansowana przez krótkoterminowe lokaty pozyskiwane z zagranicy, a wynikające z tego zagrożenia dla stabilności sektora finansowego w pełni uwidocznił ostatni kryzys. Bezpieczeństwo i sukces reformy emerytalnej są zależne od rozwoju krajowego rynku finansowego.

Akceptując wspólne wartości i cele można przejść do stworzenia listy spraw wymagających rozwiązania, a następnie do stworzenia mechanizmu organizacyjnego, który pozwoli wypracować kompromisowe rozwiązania.

[b]Cały artykuł dostępny na [link=http://www.rp.pl/artykul/614202_Nie-poszukujmy-straconego-czasu-.html " target="_blank"]rp.pl/ekonomia[/link][/b]

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28