Debiutów więcej, ale nie wszyscy brokerzy zarobili

Warszawska Giełda Papierów Wartościowych zdobyła status europejskiego lidera, jeżeli chodzi o liczbę nowych spółek na parkiecie. Nie oznacza to jednak, że domom maklerskim łatwiej jest przekonywać znaczące firmy do giełdowego debiutu

Aktualizacja: 25.02.2017 17:59 Publikacja: 29.05.2011 23:19

Debiutów więcej, ale nie wszyscy brokerzy zarobili

Foto: Archiwum

Ostatnie półtora roku było niezwykłe, jeżeli chodzi o aktywność spółek na rynku pierwotnym. W 2010 r. pozyskały one z ofert publicznych ponad 13 mld zł. W tym roku wartość transakcji dochodzi do 2 mld zł, a na głównym parkiecie giełdy pojawiło się już ponad 20 nowych spółek.

Dla domów maklerskich praca przy IPO jest jednym z najbardziej prestiżowych elementów działalności. Oprócz wpływów z prowizji za oferowanie akcji broker liczyć może na zainteresowanie inwestorów, co przekłada się na obroty na rynku wtórnym. Dodatkowo spółka wchodząca na parkiet wykorzystać może także inne usługi świadczone przez biuro, np. animacje notowań.

[srodtytul]Nierówne rozłożenie[/srodtytul]

Okazuje się jednak, że rosnące zainteresowanie plasowaniem akcji w Warszawie nie rozkłada się równomiernie na wszystkich brokerów. Od początku 2010 r. byliśmy świadkami 56 pierwszych ofert publicznych (IPO). Niekwestionowanym liderem pod względem liczby obsłużonych projektów pozostaje Dom Maklerski Banku Zachodniego WBK, który uczestniczył przy dziesięciu debiutach. Kolejne miejsca zajmują ex aequo brokerzy specjalizujący się w mniejszych transakcjach prywatnych: DM IDMSA, DM Banku Ochrony Środowiska czy Ipopema Securities (każdy z nich pracował przy pięciu ofertach publicznych lub przejściach z NewConnect na główny parkiet).

Niemniej jednak palma pierwszeństwa, jeżeli chodzi o wartość zrealizowanych transakcji, należy do innych podmiotów. W tym przypadku pierwsze miejsce zajmuje Dom Maklerski PKO BP, który był oferującym przy wszystkich transakcjach prywatyzacyjnych przygotowanych przez Ministerstwo Skarbu Państwa. Kolejne miejsca zajmują zachodnie banki inwestycyjne: Goldman Sachs, Morgan Stanley, Deutsche Bank i Credit Suisse Securities.

Niedawny lider – UniCredit CAIB, specjalizujący się w spółkach regionu – zajmuje dopiero szóstą pozycję.

[srodtytul]Nowa, poważna konkurencja z zagranicy[/srodtytul]

Międzynarodowe firmy inwestycyjne przyciągnęły do Polski perspektywy gigantycznych transakcji prowadzonych przez MSP. To właśnie resort skarbu aktywnie zachęcał do otwierania biur w Warszawie i aktywności na krajowym rynku, budując w ten sposób wizję stolicy Polski jako centrum finansowego regionu. Tym samym – jak twierdzą przedstawiciele branży – podkopał jednocześnie dotychczasową pozycję lokalnych domów maklerskich. – Nie oszukujmy się, instytucje rynku kapitałowego czeka spora zmiana – mówi jeden z bankierów.

Spora część ofert skarbu kierowana jest do inwestorów zagranicznych. Dla rządu pomoc dużych banków inwestycyjnych w takich przypadkach okazuje się więc kluczowa. To one de facto odpowiadają za budowę księgi popytu wśród zachodnich funduszy. Na krajowym rynku pomocą w tej dziedzinie służy zwykle DM PKO BP, wspierany kilkoma innymi lokalnymi instytucjami.

Dlatego też krajowi brokerzy, zamiast czekać na ewentualny kontrakt z MSP, szukają własnej niszy. Nie jest zresztą tajemnicą, że spora konkurencja o prywatyzacyjne projekty powoduje, że marże są w ich przypadku niskie.

[srodtytul]Ukraińskie projekty są trudniejsze[/srodtytul]

Lider zestawienia pod względem liczby transakcji, DM BZ WBK, postawił m.in. na obsługę spółek zagranicznych (z czego większość pochodzi z rynku ukraińskiego). O zagranicznych emitentów stara się także ING Securities (wprowadził na GPW m.in. pierwszą spółkę ze Słowenii).

Zainteresowanie spółek z regionu Europy Środkowo-Wschodniej naszą giełdą bierze się stąd, że w Warszawie jest duża baza inwestorska. Chodzi przede wszystkim o fundusze emerytalne, fundusze inwestycyjne, ale też o inwestorów indywidualnych. Warszawski parkiet przyciąga więc podmioty z całego regionu. Biznes np. na Ukrainie dynamicznie się rozwija i rośnie tam zapotrzebowanie na kapitał.

Choć większość spółek zagranicznych pochodzi właśnie z kraju ze stolicą w Kijowie, co zdaniem niektórych doradców może być ryzykowne dla przyszłych projektów, liderzy rynku nie rezygnują ze swojej strategii. – W tym roku zamierzamy ponownie być liderem rynku pierwotnego pod względem liczby przeprowadzonych IPO, a także liderem wśród ofert spółek zagranicznych – podkreśla Tomasz Ciborowski, dyrektor Departamentu IPO i Nowych Emisji Obszaru Rynków Kapitałowych BZ WBK. – Jeśli chodzi o naszą współpracę z podmiotami z regionu, to jest to strategia obliczona na długi horyzont czasowy. Projekty zagraniczne z wielu oczywistych, choćby logistycznych, względów są trudniejsze operacyjnie, ale zamierzamy kontynuować realizację tej linii. Nie ulega wątpliwości, że giełda w Warszawie będzie coraz mocniejszym parkietem w regionie. Chcemy uczestniczyć w tym procesie – dodaje.

Tomasz Ciborowski podkreśla, że BZ WBK nie rezygnuje z walki o największe projekty. – Ich liczba w Polsce jest bardzo niewielka i z uwagi na stosowane kryteria wyboru wybierani są doradcy oferujący najniższe prowizje – przyznaje jednocześnie.

Osoby odpowiedzialne za oferty publiczne w BZ WBK zapewniają jednocześnie, że nie zdecydują się wprowadzać spółek za wszelką cenę i uczestniczyć w małych transakcjach. – Koszty przygotowania IPO przez spółkę zagraniczną na pewno są wyższe niż w przypadku spółek krajowych.

Naszym zdaniem minimalna wielkość oferty dla zagranicznych spółek to ok. 25 mln USD. Wynika to z kilku względów, takich jak konieczność zapewnienia pewnej płynności akcji na rynku wtórnym, utrzymania prawidłowej relacji korzyści spółki z IPO w odniesieniu do zaangażowanego czasu na jej przygotowanie oraz analogicznej relacji kosztów przygotowania IPO do wielkości pozyskanych środków. Pewne

pozycje kosztowe związane z przeprowadzeniem IPO są stałe i nie zależą, bądź w tylko w niewielkim stopniu zależą, od wielkości pozyskanych środków – wskazuje Tomasz Ciborowski.

[srodtytul]Co osiągną zachodnie banki inwestycyjne?[/srodtytul]

Z kolei szefowie lidera pod względem wartości przeprowadzonych ofert, czyli DM PKO BP, szukają możliwości uczestniczenia w mniejszych projektach. Tradycją biura była bowiem obsługa także mniejszych spółek, z których część rekrutowała się z klienteli banku. W tym roku broker przeprowadził m.in. wtórną ofertę Ciechu i pracuje nad kolejnymi projektami.

Maklerzy zastanawiają się także, jakie efekty przyniesie masowe otwieranie placówek przez zachodnie banki inwestycyjne, które oprócz transakcji prywatyzacyjnych liczą na obsługę dużych i średnich firm. „Fizyczna” obecność w Warszawie im dać miała dostęp do tego typu klientów. Na razie część z nich pracuje jedynie nad ofertą Jastrzębskiej Spółki Węglowej i niewiele słychać o prywatnych projektach. Pewną barierą jest minimalny limit, jaki stawiają sobie zagraniczne instytucji, aby zainteresować się transakcją – sięga 300?mln euro.

[[email protected]][/mail]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy