Kursami akcji na warszawskiej giełdzie ciągle targają skrajne emocje. Dobrze zapowiadające się próby odreagowania na początku wczorajszych notowań zostały w błyskawicznym tempie przekreślone. W najgorszym momencie notowań WIG20 był poniżej 2300 pkt, czyli kolejnego „okrągłego" poziomu sforsowanego w ostatnich dniach. Indeks dużych spółek jest ponad 20 proc. poniżej kwietniowego maksimum, co według popularnej definicji oznacza bessę.
Nierównomierne spadki
Jednocześnie ten spadek w różnym stopniu przekłada się na straty z poszczególnych akcji. Rozpiętość strat wśród walorów z WIG20 (czyli różnica między największym i najmniejszym spadkiem) przekracza 16 pkt proc., licząc od początku sierpnia.
Załamanie na rynkach najbardziej we znaki dało się dotychczas posiadaczom akcji Getinu Holding. Trend spadkowy, który startował w kwietniu z poziomu powyżej 15 zł, sprowadził już notowania do 8,5 zł. Akcjonariusze finansowej grupy są jednak w o tyle komfortowej sytuacji, że do dna poprzedniej bessy jest tu ciągle bardzo daleko (zostało ustanowione na poziomie 2,58 zł w lutym 2009 roku).
Porównywalne są straty posiadaczy walorów GTC. Notowania dewelopera osuwały się już znacznie wcześniej, zanim doszło do ostatnich najbardziej dramatycznych wydarzeń. Wyraźny trend spadkowy rozpoczął się jeszcze w styczniu i do końca lipca akcje GTC potaniały o jedną trzecią. Ostatnie dni przyniosły gwałtowne przyspieszenie tej negatywnej tendencji. W efekcie kurs wielkimi krokami zbliżył się do dna poprzedniej bessy z listopada 2008 roku (10,85 zł).
Pierwszą trójkę najdotkliwiej przecenionych w trakcie ostatniej fali wyprzedaży spółek z WIG20 zamyka PBG. Podobnie jak w przypadku GTC inwestorzy mają tu do czynienia nie tyle z nagłym załamaniem się tendencji zwyżkowej, ile kontynuacją i przyspieszeniem negatywnego trendu, który pojawił się znacznie wcześniej.