Euromonitor International szacuje, że w 2011 r. wartość e-handlu żywnością będzie szybko rosła i wyniesie 300 mln zł . Nic dziwnego, że spółek zainteresowanych tą formą sprzedaży wciąż przybywa. Zachęcają je pozytywne wyniki działających już w ten sposób firm, także notowanych na głównym i małym parkiecie.
Sklep Alma24.pl ma już 100 tys. klientów i działa w 11 miastach. Jego przychody w 2010 r. przekroczyły 30 mln zł. – Wśród klientów przeważają osoby dokonujące zakupów regularnie, czyli co najmniej raz na dwa tygodnie. Średnia wartość koszyka zakupowego to 200–300 złotych, w zależności od okresu – mówi Justyna Zajączkowska, rzecznik sieci Alma.
Sieć Piotr i Paweł w 2010 r. ze swojego e-sklepu miała ponad 25 mln zł obrotów, w tym roku ma to być 45–50 mln zł.
– Ilość zamówień w 2010 r. znacznie przekroczyła 90 tys. W tym roku na tę chwilę jesteśmy na zbliżonym poziomie – twierdzi rzecznik sieci Błażej Patryn. W tym sklepie średnia wartość koszyka to ok. 250 zł. Sklep działa obecnie w siedmiu głównych lokalizacjach, w tym roku ma się pojawić przynajmniej w trzech kolejnych.
– To jest bardzo perspektywiczny rynek. Widać to po naszych przychodach, które rosną o 40 proc. rok do roku. W tej chwili to znacznie powyżej rynku, który rozwija się w tempie 20–25 proc. Wielu graczy zapowiada tworzenie internetowych sklepów spożywczych, bo chce uczestniczyć w podziale tego tortu, ale ostatecznie na wejście w internetową sprzedaż decyduje się niewielu, bo jest to rynek trudny – twierdzi Radosław Celiński, prezes A.pl (blisko 20 proc. akcji ma Bomi z GPW – red.), które planuje debiut na NewConnect.