Od 2008 r. banki niechętnie pożyczają sobie pieniądze na rynku międzybankowym. Odbudowa zaufania idzie mozolnie. Czy nerwowy sierpień i początek września nie ograniczą znowu płynności na rynkach?
Sporo się mówi o zamarciu rynku międzybankowego od czasu bankructwa Lehman Brothers. Rzeczywiście rynek lokat międzybankowych w terminach od 3 miesięcy przestał być płynny, limity zostały ograniczone. Ale wydaje się, że jeżeli chodzi o inne segmenty rynku międzybankowego oraz pożyczanie sobie na okres do tygodnia, problemu nie ma. Popularność bonów NBP dowodzi ponadto, że płynność sektora jest duża.
Ekonomiści zauważają jednak, że akcja kredytowa, szczególnie finansowanie firm, rozwija się powoli. Owszem, PKO BP uczestniczyło w kredycie konsorcjalnym pozwalającym na przejęcie Polkomtela, ale ostatnio to raczej zachodnie banki zaczęły się w tym specjalizować...
W mojej ocenie nie jest tak źle. W segmencie dużych klientów korporacyjnych rywalizacja o projekty między bankami jest bardzo duża, czego dowodem jest chociażby spora aktywność zagranicy. I nie przejmowałbym się zbytnio, że dużą część konsorcjum stanowiły zachodnie instytucje. W końcu pożyczone pieniądze i tak wrócą na krajowy rynek bankowy – po prostu płatności za akcje Polkomtela trafią na krajowe rachunki sprzedających.
Kurs akcji PKO BP ostatnimi czasy zachowywał się gorzej, niż rynek. Czy macie pomysły, jak zahamować gwałtowne ruchy?