– Sektor bankowy dostarczył na rynek co najmniej kilkadziesiąt portfeli. Bardzo aktywne w tej dziedzinie były także towarzystwa ubezpieczeniowe oraz firmy telekomunikacyjne. Te i inne transakcje powiększyły możliwości firm windykacyjnych do tworzenia przychodów i osiągania doskonałych wyników finansowych – tłumaczy Krzysztof Matela, prezes EGB Investments.
Najwięcej w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku zarobiła firma Kruk. Jej zysk przekroczył 52 mln zł. Światowy lider branży, szwedzka firma Intrum Justitia, miała około 190 mln zł zysku. Czy naszym spółkom uda się w najbliższym czasie zbliżyć do lidera? – Spółki windykacyjne będą poprawiać wyniki tak długo, jak długo, w obliczu rosnących cen nabycia pakietów, będą potrafiły optymalizować swoje zasoby, w tym – jakże istotny – koszt kapitału. Zakładam, że przyjdzie taki czas, w którym marże netto przestaną rosnąć. Jest to jednak jeszcze odległe. Krótkoterminowo zagrożone będą spółki, które przepłaciły za pakiety i nie mogą sobie pozwolić na wysoki koszt finansowania – mówi Joanna Andryszczak-Lewandowska, dyrektor w Forum TFI.
Obecnie na warszawskiej giełdzie notowanych jest dziesięć spółek windykacyjnych. Jak mówi Dariusz Górski, analityk DM BZ WBK, to właśnie ich papiery mogą być ciekawą inwestycją w pogarszającej się sytuacji gospodarczej.
– Biznes spółek windykacyjnych jest odwrotnie skorelowany z koniunkturą gospodarczą oraz koniunkturą w sektorze bankowym. Dlatego w czasie recesji kursy spółek z tego sektora zwykle zachowują się lepiej niż szeroki rynek – tłumaczy Górski. Z opinią tą zgadza się Jerzy Nikorowski, analityk BNP Paribas.
– Akcje spółek windykacyjnych są atrakcyjne nawet z punktu widzenia konstrukcji portfela inwestycyjnego. Takie walory mogą służyć jako dobry dywersyfikator w części akcyjnej.