Podczas bessy najlepiej inwestować w dolarach

Są fundusze inwestujące w akcje, które mimo niesprzyjających warunków w ostatnim roku nie tylko ochroniły inwestorów przed stratami, ale dały również sporo zarobić

Aktualizacja: 23.02.2017 23:17 Publikacja: 22.12.2011 13:36

Podczas bessy najlepiej inwestować w dolarach

Foto: Bloomberg

Jedną ze zwycięskich strategii okazała się ta stosowana przez zarządzających funduszem PZU Energia Medycyna Ekologia, który w ciągu ostatnich 12 miesięcy zarobił 28,4 proc. Udało się to głównie dzięki skoncentrowaniu na sektorze medycznym, tradycyjnie uważanym za tzw. bezpieczną przystań, zyskującym na popularności głównie w okresie dekoniunktury. – Poza tym jest to sektor, w którym działa wiele naprawdę innowacyjnych przedsiębiorstw, a prawdziwe innowacje, szczególnie w dziedzinie medycyny, przekładają się na wzrost kapitalizacji spółek, które za tymi rozwiązaniami stoją – wyjaśnia Marcin Szuba, jeden z zarządzających funduszem.

– W kręgu naszego zainteresowania pozostają np. spółki zajmujące się wirusowym zapaleniem wątroby typu C, takie jak Pharmasset, stwardnieniem rozsianym – Elan czy spółki pracujące nad różnego rodzaju terapiami onkologicznymi – np. Medivation czy Bristol Myers. W Polsce bardzo dobrze zachowywał się sektor diagnostyczny, w tym szczególnie spółki takie jak Synektik czy Cormay. Czynnikiem, który sprzyjał funduszowi, była też słabość złotego, gdyż fundusz inwestuje głównie w USA i Europie Zachodniej – dodaje Szuba.

Medycyna lekarstwem na spadki

Czy fundusz inwestujący w taki sposób jest rzeczywiście odporny na dekoniunkturę? Zarządzający przyznaje, że nie. – Należy pamiętać, że jest to mimo wszystko fundusz akcji, skoncentrowany na  defensywnej branży medycznej, w dużej mierze inwestujący za granicą. Jeżeli dojdzie np. do znacznej aprecjacji złotego, to fundusz może pokazać relatywnie gorsze stopy zwrotu – przyznaje Szuba.

Dzieje się tak w sytuacjach, gdy jednostki uczestnictwa funduszy, inwestujących również za granicą, są denominowane w złotych. Aprecjacja złotego powoduje relatywny spadek wartości aktywów funduszu, niższą wycenę jednostek uczestnictwa i w konsekwencji niższe stopy zwrotu.

Ryzyko, pomijając to walutowe, jest więc związane ze znaczną koncentracją na jednej branży. Czy w dalszym ciągu będzie ona oferować lepsze stopy zwrotu w najbliższym czasie? – Na pewno w przypadku kontynuacji spadków – mówi zarządzający.

Obecnie pozostałe sektory wymienione w nazwie funduszu – energia i ekologia – są niedoważane. – Sektor energetyczny i ekologia są znacznie mniej istotne z punktu widzenia alokacji portfela. Do spółek energetycznych będących w kręgu zainteresowania funduszu zaliczamy największe polskie przedsiębiorstwa działające w tej branży, takie jak PGE, Enea, Tauron czy PGNiG, oraz spółki europejskie, takie jak GdF, E.ON czy Iberdrola – wymienia Szuba.

Ropa powyżej 150 USD za baryłkę?

Czy zarządzający PZU TFI słusznie ograniczają ekspozycję na sektor energetyczny? Niekoniecznie, sądząc po wynikach niektórych funduszy inwestujących przede wszystkim na tym rynku.

Uczestnicy funduszu Arka Energii w ciągu ostatniego roku zarobili ponad 9 proc. Choć również w tym przypadku duży wpływ na wyniki funduszu miała deprecjacja złotego – większość aktywów denominowana jest w dolarach czy euro – to można było znaleźć w sektorze energetycznym spółki, które zdecydowanie pokonały rynek. – Ropa to surowiec fizyczny, więc notowania spółek z nią związanych mogą się oderwać od ruchów na rynkach indeksów giełdowych, które są ostatnio pod wpływem silnych emocji i zmieniających się nastrojów. Tak działo się w 2011 roku – wyjaśnia Jacek Grel, zarządzający funduszem.

Arka Energii inwestuje przede wszystkim w spółki związane z ropą naftową i gazem, nie tylko wydobywcze. – Ropa jest surowcem globalnym, z najbardziej rozwiniętym rynkiem transportu i zbytu. Oprócz spółek wydobywczych jest też mnóstwo spółek świadczących różnego rodzaju usługi z tym związane. Mamy też w portfelu kilka firm z sektora węglowego. W portfelu są przedsiębiorstwa poszukujące ropy w Brazylii, świadczące usługi w Arabii Saudyjskiej i Rosji, dostarczające ropę do Chin, budujące podwodne rurociągi czy też wiercące na otwartym morzu. Dużym plusem jest to, że spółki, które znajdują się w naszym portfelu, są bardzo płynne, co pozwala swobodnie realizować strategię inwestycyjną, tzn. otwierać i zamykać pozycje w dowolnym momencie – tłumaczy Grel.

Czy fundusz będzie zarabiał również w najbliższych miesiącach? – Pogarszanie się sytuacji ekonomicznej w strefie euro może ostudzić apetyt na ropę. Przed takim scenariuszem zabezpiecza nas jednak częściowo dolarowy charakter funduszu i to, że będzie on zarabiał na różnicach kursowych – odpowiada Grel. – Jednocześnie, globalnie popyt na ropę wydaje się stabilny. Zapasy tego surowca są obecnie niskie, rynki wschodzące, w tym tak duże jak Chiny czy Indie, potrzebują tego surowca. Dodatkowo w krajach arabskich utrzymuje się niepewna sytuacja. Te wszystkie czynniki sprzyjają wzrostowi cen ropy naftowej. W ekstremalnym scenariuszu konfliktu na Bliskim Wschodzie i zablokowaniu cieśniny Ormuz – kluczowej ze względu na transport ropy – cena za baryłkę mogłaby się znaleźć wysoko nad poziomem 150 dolarów – prognozuje Grel.

Nie wszystkie strategie surowcowe sprawdziły się równie dobrze. Uczestnicy ING Sektora Energii w ciągu roku byli 15 proc. na minusie. Jest to i tak lepszy wynik niż jakiegokolwiek funduszu akcji polskich, niemniej jednak na spółkach energetycznych można było w tym czasie zarobić więcej.

Surowce to nie tylko kopaliny

Jakie wyniki przyniosło szersze podejście do surowców i nieograniczanie strategii inwestycyjnej do surowców energetycznych? Subfundusz BPH Globalny Żywności i Surowców w ciągu 12 miesięcy wypracował stopę zwrotu minus 7,8 proc., strata była więc stosunkowo niewielka na tle funduszy akcji. BPH Globalny Żywności i Surowców nie jest jednak typowym funduszem instrumentów udziałowych. Większa część aktywów jest lokowana  w instrumenty finansowe – w tym pochodne, których cena jest bezpośrednio uzależniona od cen surowców i żywności. – Poszukujemy najlepszych spółek wydobywających ropę, metale czy uprawiających zboża, lecz również produkujących nawozy. Akcje stanowią jednak wyłącznie uzupełnienie naszej strategii. Modelowa alokacja zakłada inwestycję około 38 proc. aktywów w produkty rolne – przede wszystkim zboża, kawę czy cukier. Podobny udział posiadają grupy paliw i metali – wyjaśnia Karol Godyń, zarządzający funduszem.

Stosunkowo niewielkie straty pomimo załamania światowej koniunktury i niepewnej sytuacji w gospodarce fundusz zawdzięcza znacznej dywersyfikacji portfela. – Stopa zwrotu funduszu zależy od cen kilkudziesięciu surowców. Pomimo niekorzystnych warunków rynkowych czynniki specyficzne dla niektórych z nich pozwalały na imponujący wzrost – mówi Godyń.

Czy fundusz tego typu nie zarabia przede wszystkim w warunkach rosnącej inflacji? – Rzeczywiście surowce spośród wszystkich klas aktywów najsilniej korelują z inflacją. Choć przedmiotem inwestycji subfunduszu jest bardzo szeroki wachlarz instrumentów, to nie jest możliwe całkowite pozbycie się czynnika rynkowego. Portfel bowiem w pewnej części zależy od cen tak cyklicznych surowców jak miedź czy benzyna. Oznacza to, że w czasie hossy fundusz powinien generować wyższe stopy zwrotu. W przypadku bessy spadki wycen powinny być amortyzowane poprzez udział instrumentów słabo zależnych od koniunktury, na przykład żywności czy używek – tłumaczy Godyń.

Bessę trzeba krótko trzymać

Co ciekawe, jednymi z najbardziej skutecznych strategii inwestycyjnych na rynku akcji w perspektywie ostatnich 12 miesięcy mogą się pochwalić zarządzający funduszami, które praktycznie nie mają papierów udziałowych w portfelach.

Mowa o funduszach typu short, grających na spadek indeksów giełdowych. Uczestnicy Quercus Short zarobili w ciągu ostatniego roku 20,3 proc., a Alior Short Equity 15,8 proc. Fundusze tego typu inwestują w kontrakty terminowe na indeks WIG20 w taki sposób, aby ich stopa zwrotu odzwierciedlała odwrotność kursu indeksu. Oznacza to, że w przypadku wzrostu notowań WIG20 fundusze tracą. – Na nasz fundusz decydują się dwa typy inwestorów. Ci, którzy wierzą w spadki i chcą na nich zarabiać, oraz ci, którzy lokując część swojego kapitału w funduszu, zabezpieczają przed  spadkami inne inwestycje – tłumaczy Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

Dolar – bezcenny sojusznik

Cechą wspólną funduszy akcji, które zarabiały w ostatnich miesiącach, niezależnie od wybieranych spółek czy sektorów, była ekspozycja na zagraniczne waluty, w tym głównie dolara i euro.

Choć eksperci odradzają traktowanie inwestycji w fundusze jako sposób zarabiania na różnicach kursowych, w niepewnych czasach niewątpliwie opłaca się lokować część oszczędności w fundusze korzystające na deprecjacji złotego i w ten sposób zdywersyfikować portfel inwestycji. W najgorszym wypadku straty na akcjach zrównoważy osłabienie złotego, które z reguły występuje, gdy – ze względu na rozchwiane nastroje rynkowe – inwestorzy zagraniczni wycofują się z naszego regionu i innych rynków rozwijających się.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy