Oznacza to roczną stratę rzędu 21 proc. Niekorzystna passa rozpoczęła się już w kwietniu, gdy kurs osiągnął prawie 3,5-letnie maksimum 2929 pkt. Moment ten oznaczał schyłek hossy, która trwała od początku 2009?r.

Od kwietnia ceny akcji zaczęły powoli spadać, ale prawdziwa wyprzedaż rozpoczęła się na początku sierpnia. Na polski parkiet przeniosły się słabe nastroje ze światowych giełd i widmo spowolnienia globalnej koniunktury. W rezultacie do połowy sierpnia wskaźnik blue chips spadł w okolice 2100 pkt. Od tamtej pory na rynku obserwujemy ruch horyzontalny. Na górze opór stanowi poziom 2450 pkt, który zdołał już powstrzymać dwie fale wzrostowe. Dotychczasowe próby pogłębienia spadków mają problem ze wsparciem 2100 pkt. Pod koniec września poziom ten został wprawdzie naruszony i kurs spadł do  lokalnego dołka 2019 pkt, ale szybko cena wróciła do poprzedniej strefy wahań i pozostaje w niej do dziś.

Trwająca od ponad czterech miesięcy konsolidacja charakteryzuje się wysoką zmiennością. Średnia miesięczna wynosi około 300 pkt. Oznacza to potencjalne okazje do  zarobku rzędu 12 – 14 proc. Wysoka zmienność jest odzwierciedleniem nerwowości i niepewności panującej na globalnych rynkach. Nastroje ulegają diametralnym zmianom w zależności od wypowiedzi polityków i nowych komunikatów w sprawie ratowania strefy euro. Rynek jest obecnie bardzo wrażliwy i w najbliższym czasie nie należy się spodziewać zmiany tej sytuacji.

Im dłużej rynek będzie przebywał w konsolidacji, tym silniejsze będzie ewentualne wybicie. Inwestorzy liczyli na udaną końcówkę roku związaną z rajdem św. Mikołaja i podejście indeksu pod górną granicę wahań. Niestety, grudzień rozczarowuje. Od początku miesiąca WIG20 stracił prawie 4,9 proc. i jest blisko wsparcia 2100 pkt. Na parkiecie inicjatywa należy do podaży. Indeks znajduje się poniżej linii trendu spadkowego, a średnia ze 100 sesji wyraźnie opada. Obraz techniczny nie wskazuje więc, by humory polskich inwestorów uległy w najbliższym czasie poprawie.