Tak właśnie bankierzy nazywają emisje podmiotów, których sytuacja finansowa nie pozwala na uzyskanie wysokich ocen agencji ratingowej. W?efekcie zaoferować muszą inwestorom wyższe oprocentowanie niż emitenci o dobrej reputacji.
Najbardziej jaskrawym przykładem są emisje Polkomtelu. Oprocentowanie (201 mln USD) papierów, których odsetki są spłacane dopiero przy wypłacie kapitału?(tzw. pays-in-kind notes), to 14,15 proc. w skali roku – wyższe niż kupon płacony przez szereg polskich spółek. Bankierzy przyznają jednak, że na polskim rynku spółce przejętej przez Zygmunta Solorza-Żaka trudno byłoby pozyskać tak duże środki – fundusze emerytalne miałyby bowiem opory z wejściem w inwestycję z ratingiem B-/Caa1.
Zarządzający inwestują rozważniej
Doradcy zwracają uwagę, że emisje na rynku high-yield mają spore zalety w porównaniu z klasycznymi emisjami i kredytem. Przede wszystkim papiery takie zawierają mniej klauzul dotyczących informowania obligatariuszy o sytuacji w spółce. Emisje przygotowuje się także w krótszym okresie niż chociażby ofertę akcji. Bankierzy podkreślają również, że po pierwszej plasacji obligacji kolejne – w razie pojawiających się potrzeb spółki – są zdecydowanie prostsze.
Powtarzalność popłaca
O tym, że powtarzanie emisji pozwala uzyskać lepsze warunki finansowania, świadczy chociażby rynek obligacji Catalyst, na którym emitenci, którzy powtarzali emisje, korzystali z większej rozpoznawalności spółki wśród funduszy (przykładem mogą być m.in. deweloperzy – Gant i Marvipol).
O ile organizowanie emisji na polskim rynku papierów dłużnych nie nastręcza wielu kłopotów – pojawiło się bowiem wiele podmiotów wyspecjalizowanych w obsłudze mniejszych firm