W odróżnieniu od sprzedaży BZ WBK, kiedy zainteresowani składali konkurencyjne oferty, a ostatecznego wyboru dokonał irlandzki akcjonariusz, Belgowie nie zdecydowali się na otwartą aukcję. Od chwili, kiedy KBC porzucił pomysł sprzedaży czeskiego CSOB i węgierskiego K&H, rozmowy prowadzone były tylko z Hiszpanami. Dzięki temu obie strony doszły do sytuacji określanej przez rynek jako win-win.
Wybrano mało rozpowszechniony na polskim rynku wariant stock deal, w którym kupujący płaci własnymi akcjami, a nie gotówką. To idealne rozwiązanie dla Santandera, który borykał się z problemem zbyt niskich kapitałów. Dodatkowo pozyskał spółkę, która doskonale uzupełnia sieć placówek BZ WBK na wschodzie kraju. KBC uzyskał świetny przelicznik sugerujący, że Kredyt Bank wart jest 32 proc. więcej, niż jego wycena rynkowa. KBC zależało na szybkim zamknięciu transakcji (musi zwrócić pomoc publiczną), co nie byłoby możliwe np. przy negocjacjach z rosyjskim Sbierbankiem (możliwy opór nadzoru).
Po połączeniu BZ WBK i Kredyt Banku nie będzie rewolucji cenowej. Nowa instytucja będzie premiować aktywnych klientów. – Pod względem warunków cenowych Kredyt Bank jest lepszy w lokatach krótko- i średnioterminowych, najbardziej popularnych wśród klientów, oraz kredytach gotówkowych, natomiast BZ WBK lepiej wypada, jeśli chodzi o warunki finansowe kredytów hipotecznych w złotych – mówi Mikołaj Fidziński, analityk porównywarki finansowej Comperia.pl.
Po fuzji obu banków nie będzie cenowej walki o pozyskanie nowych klientów z rynku, bo najwięksi, jak PKO?BP czy Pekao, nie walczą stawkami, ale ofertą i rozległą siecią sprzedaży – przewidują analitycy.
Można się spodziewać, że połączony bank będzie stosował zróżnicowane warunki cenowe w zależności od zakresu współpracy z klientem. – BZ WBK premiuje aktywnych, dla pozostałych ma zdecydowanie wyższe opłaty – i z taką polityką muszą się liczyć klienci Kredyt Banku – uważa Tomasz Bursa, analityk Ipopema Securities.