Jak obrócić czarny scenariusz w zyski

Dzięki bogactwu dostępnych aktywów oraz możliwości gry na spadek lub wzrost ich cen – często nawet przez całą dobę – platformy transakcyjne mogą pomóc inwestorom przejść przez okres rynkowych zawirowań.

Aktualizacja: 18.02.2017 12:54 Publikacja: 28.05.2012 16:24

Wiele domów maklerskich oraz platform foreksowych oferuje swoim inwestorom możliwość handlowania kon

Wiele domów maklerskich oraz platform foreksowych oferuje swoim inwestorom możliwość handlowania kontraktami terminowymi na indeks zmienności VIX, zwany czasem barometrem strachu.

Foto: Bloomberg

Za mniej więcej trzy tygodnie w Grecji odbędzie się powtórka wyborów parlamentarnych, która powszechnie postrzegana jest jako swego rodzaju referendum, które przesądzi o dalszej przynależności tego kraju do strefy euro. Jeśli bowiem liczby mandatów wystarczającej do utworzenia rządu nie uzyskają partie opowiadające się za kontynuowaniem programu oszczędnościowego, Ateny zostaną prawdopodobnie pozbawione międzynarodowej pomocy. A to, zdaniem większości ekonomistów, byłoby równoznaczne z secesją Grecji z eurolandu, zwaną potocznie Grexitem. Jak wynika z niedawnego sondażu internetowego magazynu „Hedge Fund Review", aż 69 proc. przedstawicieli funduszy hedgingowych sądzi, że ten scenariusz się zmaterializuje. Przy tym 45 proc. sądzi, że dojdzie do tego przed połową roku.

Eksperci są bardziej podzieleni w opiniach, jak ewentualna secesja Grecji mogłaby przebiegać. Kilka dni temu Bundesbank ocenił, że byłoby to poważne wyzwanie dla eurolandu, ale jednak nie musiałoby skończyć się chaosem. Nie jest zresztą tajemnicą, że unijne instytucje już przygotowują się na czarny scenariusz, co powinno złagodzić jego przebieg.

Jednocześnie nie brak głosów wieszczących, że wystąpienie Hellady z unii walutowej byłoby preludium do „eurogeddonu". Inwestorzy wcale jednak nie muszą tego sporu rozstrzygać. Ważniejsze jest odgadnięcie, czego oczekuje się na szerokim rynku i jaka będzie jego reakcja na ewentualny rozpad strefy euro, niezależnie od faktycznego znaczenia tego wydarzenia. A wnosząc po tym, jak w ostatnich tygodniach zachowują się notowania aktywów uważanych za bezpieczne, rynek szykuje się na najgorsze. – Bądź chciwy, gdy inni się boją, bój się, gdy inni są chciwi – mawia legendarny inwestor Warren Buffett. Zalecenie to dobrze pasuje do wzbierającej obecnie na rynkach fali awersji do ryzyka.

Zarobić na strachu innych

– Czy w tym trudnym okresie da się na rynku zarobić? Odpowiedź wydaje się oczywista, na rynku zawsze pojawiają się okazje do zarobku, kluczowa jednak jest kwestia, na które rynki należy zwrócić szczególną uwagę oraz po której stronie rynku należy się ustawić przy założeniu spełnienia określonego scenariusza – wskazuje Tomasz Mączka, menedżer ds. sprzedaży w domu maklerskim Noble Securities. – Definitywne wyjście Grecji ze strefy euro i krach gospodarek Hiszpanii lub Włoch byłyby katalizatorem wystąpienia wielu krótkoterminowych okazji transakcyjnych dla inwestorów – przyznaje Łukasz Wardyn, dyrektor zarządzający City Index na Europę Środkowo-Wschodnią.

Jak dodaje Tomasz Mączka, platformy foreksowe szczególnie nadają się do tego, aby próbować zyskać na strachu innych, bo – wbrew swej obiegowej nazwie – oferują dostęp do bardzo szerokiej palety aktywów, które mogą odzwierciedlać pogorszenie rynkowych nastrojów. Jedne z nich będą w razie eskalacji kryzysu taniały, inne drożały. – A platformy foreksowe mają tę zaletę, że umożliwiają zarabianie zarówno na zwyżkach, jak i spadkach cen – przekonuje. To specyfika dostępnych na nich kategorii instrumentów: kontraktów na waluty, kontraktów terminowych np. na indeksy akcyjne, surowce i obligacje oraz kontraktów na różnice kursowe (CFD), np. akcji czy znów indeksów i towarów.

Podobnego zdania jest Bartosz Sawicki z departamentu analiz domu maklerskiego TMS Brokers. – Platformy foreksowe są w obecnej sytuacji atrakcyjne ze względu na mnogość oferowanych przez nie instrumentów. Z jednej strony inwestorzy mogą próbować zarobić na strachu innych, grając na wzrost zmienności (patrz ramka – red.) na rynkach, z drugiej zaś mogą próbować zbudować bezpieczny portfel, który będzie słabo skorelowany z rynkowymi zawirowaniami – tłumaczy.

Raj dla graczy krótkoterminowych

– Ale klientom platform na ogół nie chodzi o to, żeby budować bezpieczny portfel, tylko żeby zarobić na krótkoterminowych ruchach cen aktywów – dodaje Sawicki. Teoretycznie na platformach foreksowych możliwe jest otwieranie pozycji z myślą o utrzymywaniu ich miesiącami, ale duża zmienność na rynkach, jaką zaowocowałby z pewnością Grexit, w połączeniu z dźwignią finansową (w zależności od instrumentu może ona sięgać nawet 400: 1, co oznacza, że aby otworzyć pozycję potrzebujemy kapitału odpowiadającego zaledwie 0,25 proc. jej wartości), uczyniłyby taką strategię kosztowną i bardzo ryzykowną. – Uważam, że podczas samych dni ewentualnego krachu relatywnie najmniej mogliby skorzystać inwestorzy długoterminowi, którzy dopiero wtedy mieliby reagować na zmiany cen. Ruchy na rynku byłyby drastyczne, głębokie, ale nie trwałyby długo – tłumaczy Wardyn.

– Większość złych informacji byłaby zdyskontowana wcześniej, a sam krach dla długoterminowych inwestorów powinien być już momentem realizacji pokaźnych zysków z krótkich pozycji. Ale w takich sytuacjach wybranie momentu realizacji zysków jest bardzo trudne. Poziom zmienności rośnie tak znacznie, że za wczesne lub za późne zamknięcie pozycji może oznaczać ominięcie kilku, a nawet kilkunastoprocentowego ruchu, co przy używaniu dźwigni finansowej może odpowiadać kilkudziesięciu lub więcej procentom stopy zwrotu – mówi. Równocześnie z podobnych powodów także krótkoterminowi gracze muszą w warunkach podwyższonej zmienności na rynkach ostrożnie stosować lewar.

Wystarczą proste rozwiązania

Jakie pomysły na przekucie kryzysu na zyski mają eksperci? – Reguła dotycząca wzrostu atrakcyjności amerykańskiej waluty w sytuacjach wzmożonej awersji do ryzyka i strachu na rynkach finansowych jest wciąż aktualna – mówi Tomasz Mączka z Noble Securities. Jak dodaje Bartosz Sawicki, tym razem aprecjacja dolara może być nawet silniejsza niż przy poprzednich falach kryzysu, bo rodzina walut ocenianych jako bezpieczne przystanie w ostatnim czasie się skurczyła. – Ruchy franka ogranicza od września ub.r. Szwajcarski Bank Narodowy, a na perspektywy dalszej aprecjacji jena cień rzuca możliwość dalszego łagodzenia polityki pieniężnej przez Bank Japonii – zauważa. A tradycyjnie to właśnie kurs euro w jenach miał najwyższą ujemną korelację z indeksem iTraxx SovX Western Europe, wyrażającym koszt ubezpieczenia się przed bankructwem któregoś z państw zachodnioeuropejskich.

Dolar w razie eurogeddonu powinien się umacniać wobec większości walut, zwłaszcza zaś państw wschodzących. Inwestorzy mogą więc grać np. na wzrost kursu USD w złotych lub euro, w zależności od tego, którą z tych par lepiej znają. – Trzeba się jednak trzymać prostej, ale często łamanej reguły „niewalczenia z trendem". Podstawowym błędem jest niestety próba „łapania" szczytów i dołków, co oczywiście w dłuższym terminie nigdy nie przełoży się na zyskowną strategię. W przypadku wyraźnych trendów często najprostsze narzędzia analizy technicznej dają bardzo dobre sygnały kupna lub sprzedaży, jak miało to miejsce w przypadku przebicia kilkukrotnie testowanego wsparcia na poziomie 1,30 dla pary EUR/USD (stało się to w pierwszej połowie maja – red.). Nierzadko najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze, a kluczem do sukcesu jest trzymanie się obranej strategii – radzi Tomasz Mączka. Podobne spostrzeżenie czyni Łukasz Wardyn: – W sytuacjach krachów krótkoterminowe trendy są relatywnie klarowne, trwałe i z małą liczbą korekt, a rynek zachowuje się bardzo „technicznie", częściej niż zwykle wypełniając formacje znane z podręczników o analizie wykresów – mówi. Jak jednak ostrzega, gwałtowne wahania walut mogą sprowokować któryś z głównych banków centralnych do niespodziewanej interwencji, zagrażając pozycjom inwestorów. – W takich sytuacjach sekundowe ruchy cen o 100 pipsów i więcej nikogo nie zdziwią – wskazuje.

Całodobowa kontrola

Dlatego zdaniem eksperta City Index ciekawą alternatywą dla rynku walutowego mogą być akcje, w szczególności zaś banków hiszpańskich i włoskich, które może czekać najgłębsza przecena. Podobnie mogą się zachować jednostki uczestnictwa w funduszach typu ETF inwestujących w sektor bankowy. Platformy transakcyjne na ogół dają dostęp do takich instrumentów poprzez kontrakty CFD. W ten sam sposób umożliwiają inwestycje w indeksy z wielu giełd świata. – Na głównych platformach transakcyjnych dających dostęp do kontraktów CFD na indeksy możliwe jest przeprowadzanie transakcji 24 godziny na dobę. To istotny aspekt, który zmniejsza ryzyko działania podczas ewentualnej zapaści – wskazuje Łukasz Wardyn.

Grę na przecenę akcji na wypadek secesji Grecji z eurolandu proponuje też Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers. Platforma transakcyjna tego domu maklerskiego nie pozwala wprawdzie zająć pozycji na greckich indeksach giełdowych, ale już na hiszpańskim IBEX 35 – tak. A ten powinien zniżkować na równi z innymi wskaźnikami z południowej Europy. – Trzeba jednak wybrać dobry moment wejścia i wyjścia. Można np. zająć pozycję w piątek 15 czerwca, przed weekendowymi wyborami w Grecji, a wyjść w poniedziałek. Ale tak pewnie będą robili wszyscy. Alternatywą jest zajęcie krótkiej pozycji na IBEX 35 i np. długiej na USD/PLN po ostatnim przedwyborczym sondażu, który ukaże się w najbliższą sobotę. Najlepiej, żeby dawał on nadzieje na zwycięstwo koalicji, która będzie kontynuowała program oszczędnościowy, ale z niedużą przewagą. Ten scenariusz zostanie zapewne zdyskontowany na rynkach, a my zarobimy w powyborczy poniedziałek, jeśli sondaż się nie sprawdzi – tłumaczy ekonomista.

Prawdziwej paniki jeszcze nie było

Obstawiać scenariusz eurogeddonu można oczywiście także na innych rynkach niż walutowy i akcyjny, np. na surowcowym lub obligacyjnym. – Kontrakty CFD na ropę są jednym z popularniejszych instrumentów wykorzystywanych w ostatnim czasie do osiągnięcia zysków przy pogarszających się globalnych nastrojach – wskazuje Tomasz Mączka. CFD pozwalają bowiem grać na spadek ceny wybranego instrumentu, a „czarne złoto" z reguły tanieje, gdy pogarszają się perspektywy światowej gospodarki. Inwestorzy, którzy wolą operować na długich pozycjach, mogą grać na wzrost cen uważanych za najbezpieczniejsze na świecie obligacji skarbowych USA i Niemiec.

Ale rentowność tych papierów już są rekordowo niskie. Niemcom udało się nawet po raz pierwszy w historii sprzedać dwulatki z zerowym oprocentowaniem. Czy więc czarny scenariusz już nie jest uwzględniony na rynkach?

– Wyceny aktywów uważanych za bezpieczne przystanie są już bardzo wysokie, ale potencjał do dalszego wzrostu nadal istnieje. W końcu niedawno odbył się debiut Facebooka, a to nie byłoby możliwe, gdyby nastroje na rynkach były skrajnie złe – uważa Przemysław Kwiecień. – Minione tygodnie obfitowały w wyraźne trendy na wielu instrumentach, ale nie wygląda na to, aby ewentualny Grexit był w 100 proc. zdyskontowany – twierdzi ekspert Noble Securities. Może to potwierdzać fakt, że np. kursy USD/PLN czy EUR/USD wciąż są dalekie od poziomów, jakie osiągały w okresach skrajnej paniki.

 

[email protected]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy