Czy to koniec wojny handlowej?

Po szoku wywołanym zapowiedzią nałożenia drakońskich ceł przez prezydenta Trumpa zaledwie miesiąc temu na rynkach w zasadzie nie ma śladu. Choć obraz nowej rzeczywistości gospodarczej nadal się nie wyłonił, inwestorzy wyceniają optymistyczny scenariusz. Poniedziałkowa sesja rozpoczyna się pod dyktando de-eskalacji na linii USA-Chiny.

Publikacja: 12.05.2025 11:28

Przemysław Kwiecień, główny ekonomista, XTB

Przemysław Kwiecień, główny ekonomista, XTB

Foto: parkiet.tv

Po tym, jak miesiąc temu ogłoszone zostały bardzo wysokie cła na import z niemal wszystkich kierunków do USA przedstawiciele Białego Domu twierdzili, że była to przede wszystkim pułapka zastawiona na Chiny, gdyż z pozostałymi krajami szybko zostaną  podpisane porozumienia handlowe. W efekcie obserwowaliśmy dalszą eskalację, gdzie obydwie strony kilkukrotnie podnosiły cła kończąc na poziomach grubo powyżej 100%. Stało się jasne, że taka sytuacja nie jest do utrzymania, jednak to Waszyngton (zapewne pod silną presją biznesu) zaczął wycofywać się pierwszy. W weekend doszło do rozmów w Szwajcarii na wysokim szczeblu, zaś wczoraj wieczorem prezydent USA ogłosił w mediach społecznościowych porozumienie handlowe, którego wstępne szczegóły poznaliśmy dziś rano. Zakładają one spadek chińskich ceł do zaledwie 10% oraz amerykańskich ceł do 30%, przy czym ma to być 10+20, gdzie 20 to taryfa związana z fentanylem, co można czytać jako potencjał do wyeliminowania tej stawki w przyszłości. Zmiana ma nastąpić od 14 maja i obowiązywać przez 90 dni. Porozumienie jest dość dużym zaskoczeniem, bo oznacza sporą zmianę narracji. Oczywiście rynki zakładały pewną deeskalację, jednak wcześniej prezydent Trump wcześniej nazwał stawkę w okolicach 50% „prawdopodobnie dobrym poziomem”.

Tym samym na rynkach mamy dużo optymizmu, choć oczywiście można zadać sobie pytanie w jaki sposób administracja prezydenta Trumpa chce pozyskać środki na obniżki podatków, które przecież miały pochodzić z wpływów z ceł.  

Pozytywne tendencje dodatkowo pomagają złotemu, który i tak zyskał już po konferencji prezesa NBP. Przypomnijmy, że Rada obniżyła stopy procentowe o 50 bp, jednak ruch ten był oczekiwany, zaś kolejne obniżki będą najwyraźniej wolniejsze niż zapowiadane poprzednio. Z wypowiedzi prezesa na konferencji wynika, że następnej obniżki można oczekiwać najwcześniej w lipcu.

W tym tygodniu najważniejszą publikacją są jutrzejsze dane o inflacji z USA. W kontekście porozumienia z Chinami rynki mogą jednak patrzeć na ten raport nieco przez palce, licząc na złagodzenie presji inflacyjnej i potencjalne przyspieszenie cięcia stóp w USA.  O godzinie 10:30 euro kosztuje 4,24 złotego, dolar 3,81 złotego, frank 4,52 złotego, zaś funt 5,02 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA

Waluty
Sytuacja na rynkach 12 maja - radykalna deeskalacja?
Waluty
Złoty kończy tydzień z przytupem
Waluty
Sytuacja na rynkach 9 maja - przed nami niełatwe negocjacje
Waluty
Złoty znów się rozpędza. Pomógł mu Adam Glapiński
Materiał Promocyjny
PZU ważnym filarem rynku kapitałowego i gospodarki
Waluty
Rynek ma nadzieje na przełom między USA oraz Chinami
Waluty
Prezes NBP Adam Glapiński daje złotemu pretekst do umocnienia