Pod koniec maja Deutsche Bank, we współpracy z Opera TFI, uruchomił DB Funds FIO, fundusz składający się z trzech subfunduszy. W ramach każdej strategii zarządzający wybiera do portfela jednostki uczestnictwa innych funduszy inwestycyjnych – akcji, obligacji lub funduszy zagranicznych.
Wcześniej, bo w marcu, podobne rozwiązanie – ograniczone jednak do funduszy akcji – wprowadziło Superfund TFI. W ofercie towarzystwa od dłuższego czasu jest fundusz funduszy gotówkowych i pieniężnych – Superfund Płynnościowy.
Opłaty za doradztwo
Inwestor, decydując się na takie rozwiązania, może osiągnąć teoretycznie stopy zwrotu wyższe od średniej dla określonej grupy funduszy – np. akcji. W praktyce jednak nigdy nie zarobi tyle, ile zyskałby, inwestując bezpośrednio w najlepszy na rynku tradycyjny fundusz. Powód? Za wsparcie eksperta przy wyborze inwestycji trzeba płacić. W przypadku DB Funds od 1,5 proc. do 3 proc.
Czy – zakładając, że zarządzający wybiera do funduszu inne fundusze swojego TFI (przeważnie może tak robić w pewnym określonym statutowo stopniu) – klient płaci za zarządzanie podwójnie? – Nie jest tak. Wynika to wprost z przepisów prawa – mówi Tomasz Wronka, zarządzający w Skarbiec TFI. – Do 30 proc. aktywów możemy zainwestować w fundusze jednego TFI. Jeżeli to fundusze naszego TFI, za zarządzanie tą częścią aktywów nie możemy pobierać żadnych opłat – wyjaśnia.
Przeciętnie, ale bez wpadki
Piotr Tukendorf z biura maklerskiego DB PBC, zarządzający DB Funds, zwraca uwagę na coś innego. – Nie ma absolutnie możliwości, abyśmy faworyzowali rozwiązania konkretnego TFI. Wystarczy powiedzieć, że na ponad piętnaście funduszy, w które aktualnie zainwestowaliśmy, dzisiaj ani jeden nie pochodzi z oferty dostarczającego rozwiązanie Opera TFI. Może się to zmienić, ale też nie musi – tłumaczy.