Lipiec to kolejny miesiąc odpływu pieniędzy z funduszy pieniężnych i gotówkowych, których uczestnicy najbardziej ucierpieli na upadłościach spółek budowlanych. Wypłacono z nich o 0,7 mld zł więcej, niż do nich wpłacono.
Pieniądze szybko nie wrócą
Dla porównania w czerwcu wartość depozytów gospodarstw domowych i przedsiębiorstw (w fundusze pieniężne inwestują również firmy) wzrosła o 1,7 mld zł. Mniej więcej tyle, ile wypłacono z funduszy pieniężnych w czerwcu – niecałe 1,5 mld zł.
Zbieg okoliczności? Być może, jednak nie zdaniem ekspertów. – Uczestnicy funduszy pieniężnych, którzy wycofali z nich swoje pieniądze, nie przerzucili ich do innych funduszy inwestycyjnych, tylko w ogóle wycofali się z rynku. Prawdopodobnie przynajmniej przez jakiś czas będą raczej wybierali depozyty bankowe – uważa Piotr Bieńkuński, członek zarządu Skarbiec TFI.
– Rzeczywiście z tych funduszy, które najbardziej ucierpiały na odpisach obligacji spółek budowlanych, wycofało się wielu klientów. Myślę jednak, że to nie jest trwały ruch. Depozyty bankowe są wciąż dobrze oprocentowane, na poziomie 5–6 proc. – to sporo, ale taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie i inwestorzy wrócą w końcu do funduszy pieniężnych i gotówkowych – mówi Anna Bąkała, dyrektor Departamentu Sprzedaży w TFI Allianz.
– Myślę, że TFI będą w przyszłości dążyły do wyraźnego rozgraniczenia – zarówno w funduszach obligacji, jak i pieniężnych – strategii opartych na długu skarbowym od tych, bazujących na długu korporacyjnym. Do tej pory tak nie było, i być może z tego powodu normalna rzecz, jaką są straty funduszy inwestujących w obligacje korporacyjne, zaskoczyła inwestorów – dodaje Bąkała.