W najbliższym czasie, w obliczu coraz większych kłopotów z eksportem przyszedł czas na grę na osłabienie waluty — ocenia Międzynarodowy Fundusz Walutowy. I dodaje, że w tym roku wzrost handlu międzynarodowego będzie najniższy od trzech lat wyniesie jedynie 3,8 proc.
Kolumbijski minister finansów zwrócił się do banku centralnego, aby zwiększył dzienny limit kupna dolarów z 20 mln dziennie, bo tylko w ten sposób zyska amunicję do walki w globalnej wojnie walutowej. Filipińczycy zakazali funduszom zagranicznym zakładania depozytów bankowych i nieoczekiwanie w lipcu obniżyli stopy procentowe. Do osłabienia walut szykują się Chile i Korea Południowa.
Zdaniem Bhanu Baweja z londyńskiego oddziału UBS ministerstwa finansów i banki centralne będą teraz prowadzić bardziej agresywną politykę. Dzisiaj sytuacja jest taka, że kursy walut wcale nie świadczą o stanie gospodarki, wręcz przeciwnie najkorzystniejsze stają się waluty słabsze.
To dlatego analitycy przewidują na kilka najbliższych miesięcy większe wahania kursowe w przypadku walut krajów silnie uzależnionych od eksportu Według Bank of America kurs chińskiego renminbi na koniec września wyniesie 6,45 do dolara wobec dziesiejszych 6,3 za dol. W uzasadnieniu BoA napisał, że powodem takiej prognozy jest spowalniający wzrost PKB oraz spadająca inflacja. Przy czym ekonomiści Banku tłumaczą, że dzisiaj nie ma co oczekiwać wzmocnienia waluty w którymkolwiek z krajów Azji, ponieważ są one zorientowane na eksport, dla którego wysoki kurs pieniądza jest poważną przeszkodą.
Słabość walut z rynków wschodzących jest również wynikiem pogłębiającego się kryzysu w Europie i masowej repatriacji funduszy — czytamy w raporcie MFW. Oficjalne rezerwy Brazylii, Rosji i Indii spadły od początku roku 19,7 mld dol. „zbiednieli" także Chińczycy, których rezerwy z rekordowych 3,4 biliona dolarów spadły w II kwartale o 65 mld.