To szacunki dla „Parkietu", które przygotowała porównywarka finansowa Finansowysupermarket.pl na podstawie danych największych graczy na rynku pozabankowym w Polsce.

Firmy parabankowe udzieliły w pierwszym półroczu pożyczek na kwotę 1,2 mld zł. To aż o jedną czwartą więcej niż rok wcześniej. W tym samym czasie suma kredytów konsumpcyjnych udzielonych przez banki spadła o 4 proc. – Pogarszająca się sytuacja na rynku pracy skłania banki do zacieśniania warunków udzielania kredytów. Część klientów, którzy nie otrzymają pożyczki w banku, pójdzie do firmy parabankowej – wyjaśnia Jakub Borowski z Kredyt Banku.

Największym graczem na rynku parabankowym wciąż pozostaje Provident. Jednak mimo że utrzymuje kilkunastoprocentową dynamikę sprzedaży, to jej udział w rynku spada. To dlatego, że wciąż pojawiają się nowe firmy, które kuszą szybkimi i łatwo dostępnymi pożyczkami, nie sprawdzając zdolności kredytowej, a często nie wymagając nawet zaświadczenia o zarobkach.

Kwoty pożyczek zaciąganych w parabankach są zazwyczaj niskie, ale lojalny klient może pożyczać coraz więcej i na dłużej. – Taki model grozi bańką kredytową i powrotem problemu przekredytowania klientów – ostrzega Marcin Maciejewski, analityk Finansowysupermarket.pl. Zwłaszcza że odsetki płacone od pożyczek pozabankowych potrafią sięgnąć kilkuset procent w skali roku.

Eksperci przyznają, że niekontrolowane zadłużanie się klientów w parabankach może być groźne dla systemu finansowego. – Firmy pozabankowe nie uczestniczą w wymianie informacji, dlatego bank nie może sprawdzić, czy klient, który składa wniosek o kredyt, nie jest zadłużony w instytucji pozabankowej. Skutek jest taki, że decyzje kredytowe banków są obarczone większym ryzykiem – zauważa Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.