Kandydatów do pracy na stanowisku maklera zweryfikują same firmy zajmujące się doradztwem inwestycyjnym.
Pomysł deregulacji nie przypadł do gustu przedstawicielom domów maklerskich. Podkreślają, że likwidacja licencji maklerskiej może przyczynić się do obniżenia standardów rynkowych. W podobnym tonie wypowiada się także Grzegorz Łętocha, prezes Związku Maklerów i Doradców.
– Pomysł deregulacji zawodu maklera oceniamy negatywnie. Decyzja ta może mieć wpływ na szeroko pojęte bezpieczeństwo obrotu i poziom ochrony inwestorów. Dotychczas mieliśmy do czynienia z dwufilarowym systemem nadzoru nad rynkiem kapitałowym. Z jednej strony mieliśmy bowiem nadzór nad firmami inwestycyjnymi, domami maklerskimi, TFI i OFE, z drugiej zaś – nadzór nad specjalistami, którzy zarządzają i pośredniczą w obrocie oszczędnościami zgromadzonymi poza systemem bankowym. Do tej pory taka konstrukcja bardzo dobrze się sprawdzała. Dziwi więc fakt, że teraz jest pomysł, aby od tego odejść – wyjaśnia Łętocha.
Szef ZMiD podkreśla, że sama decyzja o zniesieniu licencji jest też niemałym zaskoczeniem.
– Temat deregulacji zawodu maklera toczy się od ponad dwóch lat. Instytucje rynku kapitałowego wielokrotnie opowiadały się za utrzymaniem licencji. Dlatego już dwukrotnie ogłaszano zawieszenie prac nad deregulacją. W trakcie tej publicznej debaty przeprowadziliśmy ankietę wśród uczestników rynku, z której wynikało, że zdecydowana większość z nich docenia znaczenie licencji, gdyż m.in. ułatwiają one dobór pracowników. Ponad 80 proc. pracodawców stwierdziło, że licencje ułatwiają, a nie utrudniają dostęp do zawodu. – dodaje Łętocha.