Kto liczył, że rząd weźmie sobie do serca zastrzeżenia kilkudziesięciu instytucji, w tym wielu państwowych, może być srogo zawiedziony. Odświeżony projekt zmian w systemie OFE niewiele różni się od tego pierwotnego.
Co z limitami?
Nadal nie wiadomo, jak będzie wyglądała polityka inwestycyjna otwartych funduszy emerytalnych. W nowym, zmienionym projekcie zrezygnowano z narzuconego OFE minimalnego 75-proc. limitu inwestowania w akcje, który według wcześniejszej wersji miał obowiązywać przez dwa lata, licząc od 4 lutego 2014 r. Jednak jak przekonywał wczoraj premier Donald Tusk decyzja w tej sprawie zostanie podjęta na posiedzeniu Komitetu Stałego Rady Ministrów, który zwołano na dziś w trybie nagłym. – Optuję, aby przyjąć pewne czasowe limity inwestycji akcji w OFE. Jest to wersja pośrednia między propozycją ministra pracy (bez limitu) i ministra finansów (z minimalnym limitem inwestycji w akcje w wysokości 75 proc.) – mówił wczoraj premier.
Zagrożenie dla rynku
W sprawie owego limitu nie ma zgody wśród samych uczestników rynku. Część specjalistów uważa, że zapisy te nie mają większego znaczenia. Inni – wręcz przeciwnie.
– Takie zniesienie limitu byłoby bardzo złą wiadomością dla naszego rynku akcji – uważa Jarosław Lis, zarządzający funduszami BPH TFI. – W średnim okresie można zakładać spadek udziału akcji do poziomu około 50 proc. To, wraz ze zwiększeniem limitów zagranicznych, oznacza dużą podaż akcji z OFE w najbliższych latach – dodaje.
W opinii Pawła Homińskiego, członka zarządu Noble Funds TFI, odświeżony projekt nie jest ostatnią i ostateczną propozycją, jaka pada ze strony rządu, dlatego należy traktować go z dystansem.