Polacy od kilku miesięcy są zasypywani kolejnymi pomysłami partii politycznych. W przedwyborczym wyścigu jednym z wiodących tematów stały się emerytury. Nie bez powodu. Sprawa emerytur jest kluczowa dla przyszłości Polski – zarówno gospodarczej, jak i politycznej. Niestety, zamiast rozwiązania tej trudnej kwestii jesteśmy świadkami festiwalu obietnic, który niewiele ma wspólnego z odpowiedzialnym rządzeniem.
Demograficzny problem
Żyjemy coraz dłużej, a co za tym idzie – coraz dłużej pobieramy emerytury. Jak wskazują prognozy GUS, liczba ludności w wieku emerytalnym w Polsce wzrośnie w perspektywie najbliższych dekad z około 7 mln w 2013 r. do blisko 10 mln w 2050 r. Obecnie na jednego emeryta teoretycznie przypada 3,5 pracownika. Za 35 lat jednego emeryta będzie utrzymywać 1,9 pracownika.
Do tego dochodzi coraz mniejszy przyrost naturalny, co zapowiada spadek liczby osób płacących składki.
Gdy do tej, już niebezpiecznej, mieszanki dodamy hojnie rozdawane przez państwo emerytalne przywileje, to wychodzi, że obecny system emerytalny nie ma prawa długo się utrzymać. Albo wypłacane przez niego świadczenia znacząco się zmniejszą, albo trzeba będzie podnieść składki lub dotacje budżetowe do ZUS.