Instytucja ta spodziewa się, że światowa konsumpcja ropy wzrośnie w przyszłym roku o 1,2 mln baryłek dziennie (poprzednia prognoza mówiła o 1,4 mln baryłek dziennie), po tym jak w 2015 r. zwiększy się o 1,8 mln baryłek dziennie. Choć wzrost popytu zwolni, podaż wciąż ma być duża. Co prawda produkcja w krajach spoza OPEC ma spaść w przyszłym roku o 500 tys. baryłek dziennie, najbardziej od 1992 r., to wydobycie w państwach OPEC wciąż pozostanie duże. Więcej ropy naftowej rzuci na rynek Iran, po zniesieniu zachodnich sankcji. Irańska produkcja ropy ma wzrosnąć w ciągu roku z 2,9 mln baryłek dziennie do 3,6 mln baryłek dziennie.

Według danych IEA podaż ropy we wrześniu pozostała stabilna i sięgała 96,6 mln baryłek dziennie. O ile niższe ceny surowca przyczyniły się już do spadku produkcji w państwach nienależących do OPEC, to wydobycie w krajach należących do naftowego kartelu zwiększyło się o 900 tys. baryłek dziennie. W Iraku sięgnęło rekordowego poziomu. Kraje OPEC nie zdecydowały się na razie na żadne duże cięcia w produkcji i kontynuują wojnę cenową, usiłując utrzymać pozycję na rynku. Wygląda na to, że ta walka może być bardzo długa.

– Ceny ropy nie dojdą do 100 USD za baryłkę przed 2020–2025 r., gdy produkcja ropy łupkowej w USA zacznie stopniowo spadać – prognozuje Nobuo Tanaka, były dyrektor zarządzający IEA.

Perspektywa długiego naftowego rynku niedźwiedzia zmusza niektóre surowcowe potęgi do zmiany strategii gospodarczej. – Nadmierna zależność od ropy i gazu była przez ostatnią dekadę naszym fundamentalnym błędem. Powinniśmy mniej przejmować się przemysłem naftowym i zostawić więcej miejsca dla innych. Musimy podjąć trudne decyzje i dokonać redystrybucji naszych dochodów – stwierdził Anton Siłuanow, rosyjski minister finansów na forum inwestycyjnym zorganizowanym przez VTB Capital.