– Będą to fundusze inwestujące głównie w tytuły uczestnictwa funduszy zagranicznych – zapowiada Aleksander Jawień, prezes IFM GAM. Na polskim rynku są już fundusze inwestujące w inne fundusze zagraniczne. Najczęściej jednak ograniczają się do całkowitego odwzorowania strategii tylko jednego zagranicznego portfela (lub najwyżej kilku). – U nas będzie inaczej. Zamierzamy aktywnie zarządzać naszymi nowymi produktami, nie będą one naśladować funduszy zagranicznych, tylko inwestować w najlepsze z nich – mówi Jawień, jednak bez zdradzania szczegółów strategii inwestycyjnych. – Na tym etapie byłoby to ujawnianie wrażliwych dla nas informacji.

Dom maklerski IFM GAM zarządza już portfelami zamożnych klientów w ramach usług asset management oraz jednym funduszem zamkniętym. W pierwszym przypadku minimalna wartość inwestycji wynosi 2 mln zł, w drugim – równowartość 40 tys. euro. Dla funduszy otwartych będzie znacznie niższa – rzędu 5 tys. euro lub 20 tys. zł (na początku jednostki funduszy będą denominowane w dwóch walutach, być może później dojdą kolejne). Dzięki temu broker liczy na dotarcie do szerszego grona klientów.

Portfele asset management prowadzone przez IFM GAM już teraz realizują strategie oparte na funduszach luksemburskich. – Fundusze otwarte nie będą powielać polityki inwestycyjnej portfeli aktywów. Będą bazować na szerszej palecie instrumentów finansowych – również funduszy ETF i derywatów – podaje Jawień.

IFM GAM nie ma licencji Komisji Nadzoru Finansowego na zarządzanie funduszami inwestycyjnymi, choć jako dom maklerski może zarządzać portfelami instrumentów finansowych. Dlatego fundusze będzie prowadzić wspólnie z jednym z TFI. – Na razie podpisaliśmy umowę ramową z partnerem. Dopóki ustalenia nie staną się ostateczne, nie chcemy zdradzać kto to – zastrzega Jawień. Funduszem zamkniętym IFM Globalnych Szans zarządza AgioFunds TFI.

Niedawno na podobną współpracę z TFI zdecydował się inny dom maklerski – HFT Brokers z Copernicus Capital TFI. Prawdopodobnie w najbliższym czasie ich śladami pójdzie więcej instytucji. Powód? Łatwiej założyć fundusz „u kogoś" niż miesiącami czekać na licencje KNF na prowadzenie własnego TFI.