„Podejmując decyzje polityczne w zakresie podatku bankowego, należy pamiętać, że potencjalnym wpływom fiskalnym na poziomie 5 mld zł rocznie towarzyszy koszt ryzyka destabilizacji systemu finansowego szacowany na 150–200 mld zł" – ostrzega prof. Leszek Pawłowicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Kosztowne skutki
W raporcie na temat możliwych skutków wprowadzenia podatku bankowego IBnGR wskazuje, że dodatkowe obciążenie fiskalne może doprowadzić do kryzysu bankowego. Szczególnie że niedopasowanie struktury terminowej aktywów do pasywów banków w Polsce już generuje ryzyko systemowe. Instytut przypomina, że ostatnie kryzysy finansowe przynosiły konsekwencje kosztowe w granicach 15–20 proc. PKB, stąd koszt ryzyka średnich rozmiarów kryzysu bankowego dla Polski szacuje się na 150–200 mld zł, co równe jest skumulowanej wartości deficytu budżetowego z pięciu lat.
Zdaniem IBnGR teza o nadmiernie wysokiej rentowności banków, mająca swoje uzasadnienie w przeszłości, nie znajduje obecnie potwierdzenia. Od kryzysu finansowego w latach 2008–2009 ROE (zwrot z kapitału) sektora bankowego pozostaje na poziomie zbliżonym do innych branż. Średnie ROE w polskim sektorze bankowym wynosi około 10 proc. i jest istotnie niższe niż np. w budownictwie czy przemyśle chemicznym. W kolejnych latach ROE banków będzie jeszcze niższe z powodu wdrożenia europejskich regulacji i dodatkowych krajowych „parapodatków" (m.in. wyższych opłat na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, opłat na rzecz Funduszu Wsparcia Kredytobiorców i kosztów ewentualnej restrukturyzacji kredytów CHF). Wprowadzenie w tych warunkach dodatkowego podatku bankowego może odstraszyć inwestorów. „Rozważając opodatkowanie sektora, należy nie tylko odpowiedzieć na pytanie, ile powinny zarabiać banki, aby był to zarobek akceptowalny społecznie, ale również uwzględnić ryzyko zniszczenia atrakcyjności inwestycyjnej sektora dla prywatnego kapitału i konieczność zaangażowania środków publicznych w celu zapewnienia bezpieczeństwa systemu finansowego" – argumentuje IBnGR.
Podatek, ale jaki?
Zdaniem instytutu nie oznacza to jednak, że banki nie powinny być obciążone na rzecz dobra wspólnego, szczególnie na rzecz wzrostu stabilności systemu finansowego. Ale istnieje wybór między fiskalnym celem opodatkowania banków, z natury krótkookresowym, a opodatkowaniem, którego celem jest wzrost stabilności systemu finansowego, oznaczający redukcję ryzyka dla finansów publicznych w długim okresie. Prof. Pawłowicz przypomina, że znaczna część krajów UE, które wprowadziły podatek bankowy, przeznacza wpływy z niego na fundusze stabilizacyjne (Niemcy, Szwecja, Belgia, Cypr, Słowacja i Portugalia), a nie na bieżącą konsumpcję. Zdaniem instytutu lepsze dla Polski niż dodatkowe opodatkowanie banków w celach fiskalnych byłyby rozwiązania, które skłaniałyby banki, by były bardziej bezpieczne.
Projekt ustawy o podatku bankowym zakłada, że podstawą opodatkowania będą aktywa. Jednak w większości krajów UE podstawą opodatkowania są pasywa banków (z wyłączeniem kapitałów własnych). Zdaniem IBnGR opodatkowanie aktywów ma sens tylko tam, gdzie sektor bankowy jest przerośnięty – w Polsce taki nie jest. „Przy założeniu, że nie chcielibyśmy ograniczyć dostępności kredytów, należałoby unikać aktywów jako podstawy opodatkowania lub wyłączyć z nich kredyty" – wskazuje prof. Pawłowicz. Dodaje, że najprostszy wydaje się dodatkowy podatek od zysków, który wprawdzie zredukuje ROE, ale w odróżnieniu od innych podatków powodujących wzrost kosztów nie spowoduje, że wskaźnik ten będzie ujemny. Ponadto z takiego podatku można się łatwo wycofać, nie powodując katastrofy systemu finansowego, zaś nierozważne opodatkowanie aktywów, pasywów lub transakcji może do takiej katastrofy doprowadzić – przekonuje IBnGR.