Jak ocenia pan rynek sekurytyzacji w Polsce? Do tej pory mieliśmy zaledwie kilka takich transakcji.
Jest jeszcze słabo rozwinięty, ale próbujemy zainteresować nim banki. Mamy duże doświadczenie w tym zakresie zdobyte w Europie Zachodniej, gdzie przeprowadza się rocznie setki takich transakcji. Każda z nich może mieć wartość nawet 1 mld euro, więc skala rynku jest ogromna. W Niemczech nie było przepisów dotyczących sekurytyzacji i rynek był niewielki, ale po wprowadzeniu odpowiednich regulacji liczba transakcji gwałtownie wzrosła, a nasze biuro na tamtym rynku zaczęło obsługiwać dziesiątki sekurytyzacji.
Co hamuje jego rozwój?
Jednym z głównych problemów jest uwarunkowanie prawne. Na świecie sekurytyzację często przeprowadza się w oparciu o portfele nieruchomości - budynków mieszkalnych czy biurowych. Jednak w Polsce problemem są przepisy w zakresie ksiąg wieczystych, dotyczące m.in. szybkości wpisów zabezpieczeń hipotek. To powoduje że sekurytyzacje nieruchomościowe, stanowiące największą część tego rynku, nie są prowadzone. Dotychczas jedyne duże transakcje w Polsce dotyczyły wierzytelności i leasingów samochodowych. W tym drugim obszarze robiliśmy sekurytyzację m.in. dla Raiffeisena, Getin Noble Banku czy Millennium. Widzimy duże zainteresowanie, ale problemem są też trudności w otrzymaniu spójnych interpretacji finansowych. Skomplikowane prawo w tym zakresie wstrzymuje rozwój rynku. Mamy nadzieję, że wreszcie pojawi się odpowiednie prawo zmniejszające niewiadome dotyczące podatków VAT czy PCC.
Ale Santander Consumer Bankowi udało się niedawno przeprowadzić sekurytyzację kredytów o wartości 1,26 mld zł.