To bardzo ambitne zadanie, bo na razie stopa oszczędności Polaków wynosi poniżej 2 proc.
Ponieważ nie ma jednej złotej recepty, jak zachęcić gospodarstwa domowe do większych, a do tego długoterminowych oszczędności (co zwykle musi się odbywać kosztem bieżącej konsumpcji), Morawiecki proponuje szereg instrumentów. To m.in. system oszczędności na starość, w którym pracujący mieliby uczestniczyć na zasadzie domyślności. To znaczy do pracowniczych programów emerytalnych zapisywani byliby automatycznie, mogliby jedynie zdecydować, czy tam zostają, czy też się z nich wypisują.
Proponuje się także obniżenie do 10 proc. z 19 proc. obecnie tzw. podatku Belki dla lokat i inwestycji kapitałowych powyżej 12 miesięcy. Z kolei zachętą do zakupów skarbowych papierów wartościowych mają być tzw. obligacje premiowe. To obligacje o zerowym kuponie, a korzyści z ich posiadania miałyby polegać na gwarancji nominału oraz uczestnictwa w loterii kuponowej, która umożliwia uzyskanie znaczącej premii w ramach ustalonej przez Skarb Państwa kwoty.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, są zgodni, że plan Morawieckiego idzie w dobrym kierunku. Co do zasady, Polacy powinni więcej oszczędzać zarówno z punktu widzenia tempa rozwoju gospodarczego (oszczędności można zamienić na tak nam potrzebne inwestycje), jak i z punktu widzenia swoich potrzeb w przyszłości. Wątpliwości budzą raczej szczegóły zaproponowanych rozwiązań. – Najważniejsze kierunki działań, które pozwoliłyby szybciej budować kapitał długoterminowy, to m.in. nagradzanie za długoterminowe inwestowanie i oszczędzanie, a zniechęcanie do zbyt krótkich inwestycji – mówi Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP. – Służyć temu mogą odpowiednie bodźce podatkowe. Skłaniałbym się ku takim rozwiązaniom jak np. zniesienie podatku od zysków kapitałowych dla inwestycji 3–4-letnich oraz jednoczesnemu podwyższeniu podatku od inwestycji krótkoterminowych – wyjaśnia.