Po ostatnim teście na listę wpisane zostaną 34 osoby. Zdawalność wyniosła 29 proc., co jest całkiem niezłym wynikiem. Zazwyczaj bowiem oscyluje ona w granicach 20–25 proc. Na tym jednak pozytywne wnioski po ostatnim egzaminie się kończą.

Do testu przystąpiło jedynie 115 osób. Co prawda od pewnego czasu widać mniejsze zainteresowanie egzaminem, jednak i tak październikowy wynik pozostawia wiele do życzenia – wystarczy wspomnieć, że jest on najgorszy od dziesięciu lat.

Naturalnym wytłumaczeniem tej sytuacji mogłaby być deregulacja zawodu maklera. Przypomnijmy, że dała ona możliwość ubiegania się o licencję osobom, które posiadają m.in. zagraniczne certyfikaty, a także tym, które skończą odpowiednie studia. Teza ta jednak upada, jeśli spojrzeć na realia. Wśród osób, które posiadają m.in. tytuł CFA, nadal brakuje takich, które zainteresowane byłyby dodatkowo uzyskaniem licencji maklera. Z kolei uzyskanie odpowiednich uprawnień poprzez studia na razie jest niemożliwe. Obecnie żaden kierunek studiów nie kwalifikuje się do tego, aby na jego podstawie przyznawać licencje. Skąd więc to niskie zainteresowanie zawodem maklera? – To pochodna tego, jak postrzegany jest teraz cały rynek kapitałowy. Giełda straciła prestiż. Maklerzy też nie zarabiają już tyle, co kiedyś, stąd coraz mniej osób garnie się do tego zawodu – mówi szef jednego z biur maklerskich.