„Złoto wymazało już ponad 2/3 ruchu wzrostowego, który trwał od początku roku. Metal notowany był po 1375 dolarów za uncję jeszcze w lipcu bieżącego roku, obecnie kruszec wyceniany jest na poziomie 1160 dolarów. Spadki nasiliły się po wygranej Donalda Trumpa w wyścigu o stołek prezydenta Stanów Zjednoczonych. Na fali umocnienia dolara złoto silnie z nim skorelowane oddawało pola. Wszystko dlatego, że rynek pozytywnie odebrał obietnice dotyczące wydatków infrastrukturalnych prezydenta elekta, interpretując, że przyczynią się one do wzrostu gospodarczego oraz do wytworzenia większej presji inflacyjnej, na podstawie której Fed będzie skłonny do szybszych podwyżek stóp procentowych. Od strony fundamentalnej sytuacja na rynku złota nie przedstawia się obiecująco.

W ostatnim kwartale popyt na złoto spadł o 10 proc. i wyniósł 992,8 tony. Najgorzej było w branży jubilerskiej (-21 proc. r./r.) oraz w zakupach przez banki centralne (-51 proc. r./r.). W branży technologicznej popyt spadł o 1 proc. Popyt na złoto inwestycyjne wzrósł o 44 proc. w III kwartale 2016 r. w porównaniu z analogicznym okresem w 2015 r. Podaż zwiększyła się o 4 proc. Perspektywy dla złota nie malują się w różowych barwach. Metal może tracić nadal na wartości, w przypadku gdy Rezerwa Federalna wypowie się w bardziej jastrzębim tonie już w środę. Co prawda grudniowa podwyżka stóp jest już w cenach złota, ale projekcje makroekonomiczne i wypowiedzi pani Yellen na konferencji mogą jeszcze obniżyć jego wycenę" – uważa Łukasz Zembik.